Polityków nie dziwi, że emigracja nie wraca

Polscy emigranci właśnie sprowadzają rodziny do Wielkiej Brytanii i Irlandii, co może oznaczać, że zamierzają zostać tam dłużej. Chodzi o kilkaset tysięcy osób, które być może - jak ostrzegają nasi rozmówcy - nigdy do Polski nie wrócą.

A to rodzi skutki demograficzne, gospodarcze, a nawet polityczne dla Polski. Wszystko to dzieje się w cieniu haseł o masowych powrotach Polaków (wielu Polaków rzeczywiście wraca, ale na ich miejsca jadą właśnie bliscy tych, którzy zostają w Wielkiej Brytanii i Irlandii)

Czy politycy zdają sobie z tego sprawę? Jak zamierzają temu zaradzić?

Paweł Kowal (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych, jako wiceminister MSZ zajmował się m.in. polską emigracją

- Nie dziwi mnie, że młodzi Polacy przedłużają pobyt za granicą i ściągają rodziny. W Wielkiej Brytanii i Irlandii zarabiają lepiej niż w Polsce, szkolą język i zdobywają doświadczenie. Na szczęście liczba emigrantów przystała się zwiększać, co może oznaczać, że niektórzy zaoszczędzili pieniądze i wracają. Nie przywiązywałbym zbytniej wagi do deklaracji składanych przez niektórych emigrantów, że na pewno nie wrócą do Polski. Gdy się u nas poprawi, a funt nadal będzie spadał, niektórzy mogą szybko zmienić zdanie.

Emigrantów można zachęcić do powrotu, np. rozbudowując sieć konsulatów. Dobra obsługa w polskich placówkach może być dla nich sygnałem, że w Polsce dzieje się lepiej.

Temu miała służyć akcja "Powrót", którą przygotowaliśmy w ub.r. w MSZ. Nie była tak jak obecne działania rządu propagandą, tylko konkretnym programem.

Przykre, że tak wielu młodych ludzi na Wyspach uwierzyło w obietnice Platformy. Najlepsze, co rząd może zrobić dla Polaków za granicą, to spełnić obietnicę poprawy sytuacji w kraju: [myślę o] naprawie polityki prorodzinnej, obniżeniu podatków dla rodzin, ułatwieniach przy zakładaniu firm. Gdy PiS dojdzie do władzy zrobimy to szybciej i lepiej.

Tagi: metro

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: