Łukasz Podolski mógł być nasz

PZPN spał. Obudził się, gdy o Podolskim usłyszał cały świata, kiedy seryjnie zaczął strzelać gole dla niemieckiej młodzieżówki. - Niemcy dali mi szansę, inwestowali we mnie, dbali o mnie. Polska chciała mnie, jak zrobiło się o mnie głośno. Zresztą naprawdę wydzwaniać zaczęli, gdy zagrałem już w reprezentacji U-21. Wtedy dostałem nawet koszulkę polskiej reprezentacji - wspominał w rozmowie z "Metrem". - Niemcy zainteresowali się mną, gdy byłem nastolatkiem. Może jakby ktoś wówczas z Polski się odezwał... Kiedy już to zrobili, było za późno.

 

O tym, że Polska wciąż jest mu bliska, najlepiej świadczy to, że choć strzelił dwa gole, to z żadnego się tak naprawdę nie cieszył. Bo strzelił je Polsce. Polsce, do której w lipcu, jak co roku zresztą, przyjedzie na wakacje do babci w Gliwicach.

W sumie w reprezentacji w 48 meczach zdobył już 27 goli, a w zeszły czwartek skończył dopiero 23 lata. Gra w wielkim Bayernie Monachium, niedawno zdobył mistrzostwo Niemiec. Dwa lata temu wybrano go na najlepszego młodego piłkarza mistrzostw świata. Porównywanie go do Żurawskiego czy nawet Smolarka nie ma sensu. Piłkarza o zbliżonej klasie z polskim paszportem po prostu nie ma.


Maciej Baranowski, metro.pl

 

POLECAMY

Ponad 2 000 aktualnych ofert pracy w Wielkiej Brytanii! Sprawdź sam:
http://www.mojawyspa.co.uk/ogloszenia/2/Praca-Dam