Niedzielne popołudnie. Okolica Fulham. Na posterunku lokalnej stacji pożarnej małe zamieszanie. Kilka osób kręci się nerwowo wokół stoisk z kanapkami i wodą mineralną. Obok leżą całe kartony wypełnione po brzegi ubraniami. Przez trzy godziny grupa blisko dziesięciu osób ze wstrzymanym tchem wypatrywała tłumów bezdomnych Polaków - podobno to właśnie w tych okolicach koczują ich setki. W ciągu całej akcji na Fulham Fire Brigade zjawił się jednak tylko jeden bezdomny.
Jeden na wielu
Ostatecznie w ciągu całego dnia pojawił się… jeden! W miejscu, gdzie Polacy mają stanowić „80% wszystkich bezdomnych”. To był młody chłopak. Przyszedł wyraźnie zawstydzony, szedł wolnym krokiem. Miał zwieszoną głowę, zupełnie jakby miał nadzieję, że zaraz zapadnie się pod ziemię. Ponieważ był jedyną bezdomną osobą, która zjawiła się tego dnia na stacji pożarnej Fulham, od razu otoczył go tłum. Czy nie chce kanapek? Wody? Ubrań?- To był porządny chłopak. Od razu widać, że nie wylądował na ulicy z własnej woli czy przez alkohol, tylko przez jakieś tragiczne zrządzenie losu – mówi Aleksandra Kusta, jedna z organizatorek akcji. - Nie wiem, dlaczego nie zjawiło się więcej osób. Reszta bezdomnych pewnie siedziała tam, gdzie zazwyczaj się ich widuje: w parkach na Hammersmith czy Shepherd’s Bush.
Kiedy tylko robi się ciepło, widać tam ich tysiące, jak popijają sobie piwko. Nie mam pojęcia, jak do nich dotrzeć! – wzdycha zrezygnowana. Nie chce powiedzieć wprost, że ci wszyscy koczujący na ławeczkach na Hammersmith świadomie wybrali swoją bezdomność, ale zgadza się, że nie robią nic albo bardzo mało, by ten stan zmienić. Jak powiedziała Anna Majcherek z ośrodka dla bezdomnych Broadway Center: „Ciężko jest pomóc komuś, jeżeli on tego nie chce”.
Pomagać czy nie?
Pozostali wolontariusze nie chcą jednak wyciągać jednoznacznych wniosków. Wolą obwiniać siebie.- Pamiętajmy, że to była pierwsza taka akcja. Oczywiście, że cieszyłabym się bardziej, gdyby efekty naszej pracy były bardziej widoczne, ale sądzę, że sami też popełniliśmy błąd, wybierając taką lokalizację – tłumaczy Anisea Skinner, pełniąca w straży pożarnej, instytucji współorganizującej akcję, funkcję Community Fire Safety Officer. Przyznaje jednak, że kiedy organizowane były podobne akcje dla innych mniejszości etnicznych, zainteresowanie było dużo większe. Anisea stara się jednak być wyrozumiała.- Placówka straży pożarnej nie jest miejscem, które bezdomni znają, nawet jeżeli mieści się ona w miejscu, w którym jest ich najwięcej. Od prowadzących schroniska wiem, że Polacy stanowią zdecydowaną większość wszystkich bezdomnych z tego rejonu. W przyszłości będziemy zatem się starali organizować takie akcje na przykład w ośrodkach pomocy dla takich osób. Bezdomność jest stanem bardzo delikatnym, dlatego nie chcemy się nikomu narzucać – kończy. O tym, że lepiej się nie narzucać przekonała się sama Aleksandra Kusta. Po fiasku akcji, wraz z innymi pracownikami stacji zapakowała jedzenie i napoje do samochodu i ruszyła do najbliższego schroniska dla bezdomnych, Upper Room na Hammersmith. Po drodze przy jednej z przecznic zauważyła bezdomną kobietę, która grzebała w śmietniku.
37 komentarzy
1 lipiec '08
lieft napisał:
Oj zastanówcie się nad tym, co piszecie, nie biorę tych ludzi w obronę, bo myślę w życiu tylko o sobie, ale czy sami, będąc pracodawcami, zatrudnilibyście takiego menela? przecież on nawet po umyciu się i ogoleniu ma wypisane życie wódczane na twarzy i wiadomo, że nie będzie codziennie przychodził do pracy, bo po prostu jest alkocholikiem.
Każdy pracodawca zwraca uwagę na wygląd, tak samo, jak wy byście patrzyli na kogoś, gdubyście decydowali o przyjęciu kogoś do pracy.
Ci ludzie, gdziekolwiek by byli, są przegrani, co jest przykre, ale prawdziwe. Takie dyskusje jak ta, toczą się od lat i do niczego nie prowadzą. Musiałaby by byc stworzona kopleksowa obsługa takich osób, polegająca na leczeniu, często przymusowym z wódy, potem specjalne stanowiska pracy kontrolowane i nadzorowane przez specjalistów...itd.
A tak na marginesie, czy uważacie, że im się tak świetnie powodzi? Bo taka myśl wychodzi z waszych notek. Bo niby czemu żal wam funta dla takiego gościa? Nawet jak dostanie ich 100 dziennie, to stalibyście sami tak na ulicy i żebrali? zadajcie sobie takie pytanie.
Konto zablokowane | profil | IP logowane