Na co się gapisz?
Wszystko to dla naszego bezpieczeństwa. Jesteśmy zmuszeni zaufać policji, bankom i wszelkim innym instytucjom, które wiedzą o nas wszystko. Tylko co się stanie, gdy nasze dane trafią w niepowołane ręce?
Najbardziej jaskrawym tego przykładem, było zgubienie w ubiegłym roku przez Urząd Skarbowy dwóch dysków zawierających bazy danych na temat osób pobierających zasiłki na dzieci. Kiedy połowa kraju zastanawiała się, jak przestępcy mogą wykorzystać te dane, by plądrować konta bankowe, podszywając się pod inne osoby, stało się jasne, że zasada „nie masz nic do ukrycia, więc nie musisz się bać”, już nie działa. Dodając do tego małą efektywność CCTV, może się okazać, że tak dogłębna inwigilacja społeczeństwa to kręcenie bicza na samych siebie.
Coraz częściej słychać głosy sprzeciwu, narasta cichy bunt, który może wreszcie przerodzić się w akcję przeciwko śledczym. Już teraz gazety straszą, że aż 15 milionów ludzi może zwrócić się przeciwko wprowadzeniu dowodów osobistych, odmawiając podania swoich danych. To może uniemożliwić przeprowadzenie całego projektu.
Znajdują się też osoby szukające rys w systemie i prawie. Szef organizacji Privacy International, Simon Davies, jest przeciwny permanentnej inwigilacji. W jednej z wypowiedzi na forum internetowym przypomniał, że choć nie ma prawa o prywatności w Zjednoczonym Królestwie, to jednak istnieje ustawa o ochronie danych. Nakłada na właścicieli kamer obowiązek przekazywania materiałów nakręconych, gdy ktoś o nie poprosi. – To nie powstrzyma rozpowszechniania się kamer, ale egzekwowanie takiego prawa może spowodować koszty dla operatorów. Jeśli wystarczająca ilość ludzi poprosi o swoje zdjęcia, jest możliwe, że operatorzy będą zmuszeni do bankructwa albo działania poza prawem – twierdzi Davies.
W dyskusji głos zabierają także artyści. Wyrażający swój sprzeciw Banksy, stworzył w centrum miasta, tuż pod okiem kamery, nielegalny mural przedstawiający dziewczynkę na drabinie malującą napis „One Nation Under CCTV”. Artysta nie poprzestaje jednak na tym. W różnych częściach miasta, na ścianach obserwowanych przez kamery, pojawiają się napisy jego autorstwa: „No i na co się gapisz?”.
266 pretekstów, pod którymi rząd może wejść do twojego domu, a ty nie możesz go zatrzymać
Jak ustalił dziennik „Daily Mail”, w zeszłym roku przedstawiciele instytucji rządowych mieli 266 furtek, pozwalających im wejść do prywatnych domów. Pod różnymi pretekstami, do mieszkania może wtargnąć armia inspektorów zdrowia i bezpieczeństwa, komorników, urzędników celnych czy policjantów.