Nie wkuwaj, tylko myśl!
Na Wyspach także same egzaminy wyglądają inaczej. Tu nikt nie zapyta, na której stronie w podręczniku znajdowała się wzmianka o tym, jakiego herbu była żona pradziadka najlepszego przyjaciela Jana Kochanowskiego. Tu stawia się na praktykę.- Ja wiem, że w Polsce zdecydowanie za dużo czasu poświęca się na pochłanianie tzw. wiedzy ogólnej. Bo co jeżeli ktoś kiedyś zapyta mnie, jak długa jest rzeka Jangcy w Chinach, a ja nie będę wiedzieć, że ma 6300 kilometrów? – opowiada z kolei Agata. Zaraz jednak się reflektuje. - Z jednej strony to nie jest dobre. Co mi z mechanicznego odtwarzania wiadomości, które najprawdopodobniej nigdy mi się nie przydadzą? Może pamięć mi się polepszy – wzdycha dziewczyna. Z drugiej strony polscy studenci zauważają, że w Wielkiej Brytanii zdecydowanie za mało czasu poświęca się na promowanie tak zwanej wiedzy ogólnej. - U mnie na zajęciach miałam parę osób, które przez ponad rok miały problem ze zrozumieniem, czym różni się filozofia od astronomii… Może nie byłoby to aż tak rażące, gdyby jeden z przedmiotów, na którym swoją ignorancją popisywała się pewna Angielka, nie nazywał się „Philosophy and Methodology” (z ang. filozofia i metodologia, przyp. red.) – śmieje się studentka.
Przyznaje jednak, że Brytyjczycy są w wielu rzeczach dużo lepsi od polskich studentów – w dedukcji czy w problematycznym podejściu do sprawy. Od nich nie wymaga się biernego powtarzania faktów, ale przetworzenia ich i wyciągnięcia wniosków. To dużo bardziej praktyczne podejście do wiedzy.
Krytyka mistrzów
- Kiedy tu przyjechałam, prosto ze studiów na kierunku historii, myślałam, że nie będzie na mnie mocnych. W Polsce siedziałam do dwunastu godzin w bibliotekach, 500-stronicową książkę potrafiłam pochłonąć w przeciągu nocy. To było jednak zupełnie bezrefleksyjne, mechaniczne, odtwórcze. Krótko mówiąc, bezużyteczne – opowiada z kolei 23-letnia Weronika. - Tu okazało się, że jest zupełnie inaczej. Wymagają od ciebie krytycznego podejścia do materiału, który przerabiasz. Na moich esejach ciągle widniała notatka od sprawdzającego: „Znakomita znajomość tematu. Jednak podejście do tematu – bezkrytyczne”. Musiałam się nauczyć, co w Polsce było nie do pomyślenia, że ci bogowie od filozofii, literatury czy socjologii nie zawsze mieli rację. Tu najwięcej punktów zdobywasz nie za zademonstrowanie dogłębnej znajomości tematu, ale za pokazanie, w czym ci geniusze się mylili. I to jest chyba prawdziwy egzamin z myślenia i z dojrzałości – kończy Weronika.
Joanna Berendt, laif.co.uk