24/05/2008 16:44:35
Jak podało biuro brytyjskiego premiera, rozmowy dotyczyły "wagi dialogu przedstawicieli dalajlamy z władzami chińskimi i mocnego zaangażowania premiera w kwestię praw człowieka ludu tybetańskiego".
Dalajlama powiedział, że dla niego miejsce spotkania nie ma znaczenia. Krytycy Browna twierdzą jednak, że przyjmując duchowego przywódcę Tybetańczyków w Pałacu Lambeth, premier ugiął się pod naciskiem Chin, które uważają Dalajlamę XIV za separatystę.
"Wielu z nas uważa, że decyzja, by nie przyjmować Jego Świątobliwości w oficjalnej rezydencji, być może wysyła zły sygnał - sygnał, że ugina się Pan pod naciskiem innych sił" - napisał w liście do premiera tybetański działacz Tsering Passang.
Przypomniał, że dwaj poprzednicy Browna spotykali się z Dalajlamą XIV w oficjalnej rezydencji premiera.
Philippa Carrick, szefowa brytyjskiego Towarzystwa Tybetańskiego, wyraziła rozczarowanie, że miejscem spotkania był Pałac Lambeth. Dodała, że "trzeba jednak patrzeć na pozytywną stronę i fakt, że spotkanie się odbyło".
Według niej, premier Brown będzie teraz mógł wykorzystać swoje dobre stosunki z chińskimi przywódcami, by prowadzić lobbing na rzecz "sprawiedliwości dla Tybetu".
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...