MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

23/05/2008 08:02:58

Polaków spotkania z brytyjską służbą zdrowia

W przychodniach i szpitalach w Wielkiej Brytanii coraz częściej można spotkać polskich pacjentów.


Stykam się z takimi sytuacjami dość często. Niektóre są jednak w pełni uzasadnione. Na przykład pacjenci cierpiący na depresję czy schizofrenię rzeczywiscie mają duże klopoty z nauką nowego języka Jest im więc znacznie łatwiej przekazać lekarzowi – przez tłumacza– że słyszą np. obce głosy w słuchawce telefonu, że czują się śledzeni, czy że mają koszmarne sny. Trudno też dziwić się pacjentom, którzy przeżyli w Anglii dramat rodzinny, by od razu rozumieli, co się wokół nich dzieje. Niedawno poproszono mnie o pomoc językową dla młodego małżeństwa, których pierwsze dziecko urodziło się martwe. Oboje całkiem nieźle znali angielski. Ale sytuacja, w której się znaleźli, wymagała także nowej wiedzy.

Nie dość, że ciężko im było pogodzić się z tragedią, to musieli jeszcze podjąć decyzję o pochówku. A jak przekazać zszokowanej matce – w sposób choćby najbardziej oględny – informacje o procedurze kremacji czy pogrzebu w tym kraju? Jak powiedzieć jej o tym, że ewentualna płyta pamiątkowa może pozostać na miejscowym cmentarzyku najwyżej pięć lat?

Kiedy jednak słyszę od pacjenta że mieszka z rodziną w Londynie od ośmiu lat i „czego się nauczy, to zaraz zapomina”, to zastanawiam się, czy kiedykolwiek otworzył chociażby rozmówki polsko-angielskie. Podobny problem zauważa się wśród młodych Polek, które decydują się w nowym kraju urodzić pierwsze dziecko. Statystycznie, to właśnie one najczęściej potrzebują pomocy językowej – w okresie ciąży, w czasie porodu i później, kiedy u dzieci czy u matki stwierdza się czasem poważne powikłania.



Każda pacjentka zarejestrowana w przychodni dla kobiet ciężarnych, przypisanej do danego szpitala NHS, otrzymuje w czasie pierwszej wizyty zestaw materiałów informacyjnych w języku angielskim. Są w tam m.in. teczka z historią pacjentki (record book) i pokaźnych rozmiarów księga pt. „The Pregnancy Book” („Wszystko o ciąży – poradnik”). Jest to absolutne kompendium wiedzy dla przyszłych matek. Położna i lekarz zachęcają kobiety do studiowana owej „biblii”, zanim dziecko przyjdzie na świat. Jednak Polki w wielu wypadkach starają się raczej pracować, dopóki się da, i jak same przyznają, że do książki nie zaglądają. Są zbyt zaganiane i zmęczone, aby usiąść ze słownikiem i przetłumaczyć sobie najtrudniejsze fragmenty. A to często lektura „The Pregnancy Book” pozwala uniknąć później niepotrzebnych problemów. Nasze rodaczki chcą na przykład rodzić przez cesarskie cięcie i od razu znieczulić się epiduralem. Tymczasem w Wielkiej Brytanii zabieg taki wykonuje się tylko w klinicznie uzasadnionych przypadkach, a podanie epiduralu –znieczulenia miejscowego w kręgosłup – może nieść ze sobą ryzyko porażenia nerwów. Kiedy więc zastrzyk podaje anestezjolog, trzeba wiedzieć, iż nie wolno się poruszyć, nawet gdyby skurcz był nie do wytrzymania.

W owym poradniku jest też przydatny rozdział na temat praw i zasiłków przysługujących kobietom rodzącym. Warto się z nim zapoznać (może właśnie wieczorami, po pracy, ze słownikiem) chociażby po to, żeby później – już na porodówce – wiedzieć, czy personel szpitalny traktuje cię właściwie.

Za dużo spraw na głowie...

Dla wielu polskich imigrantów życie w Wielkiej Brytanii wypełnione jest przede wszystkim pracą. Niektórzy są tak zajęci, że nie mają czasu stawić się na wyznaczoną wizytę u lekarza, a nawet na wstępne spotkanie przed zabiegiem operacyjnym. Mówi się także, że Polacy notorycznie nie dzwonią do kliniki, żeby odwołać wizytę. Zapominają? Wyjechali już z powrotem do Polski? A może boją się, że nie będą mogli się dogadać z recepcjonistką? W takich sytuacjach zamówiony tłumacz... świeci za rodaka... oczami. Warto więc wiedzieć, że po dwóch nieobecnościach na wizycie, lekarze w NHS skreślają pacjenta z listy i odsyłają z powrotem do GP.

Ewa Turska, Cooltura
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 10)

dkstudio

285 komentarzy

25 maj '08

dkstudio napisał:

Bo i szpital załatwia, nawet idąc do GP jak tydzien wcześniej poinformujesz załatwiają tłumaczy i to wszystko za free

profil | IP logowane

akita1

112 komentarze

25 maj '08

akita1 napisała:

Kobra masz racje to szpital powinien zalatwic tlumacza,a jesli idzie o lekarzy to nie ma sensu sie wypowiadac.No i odpowiedz dla Lojoan,popraw Mnie moze sie myle,ale o kim zyczliwym mowisz?jesli zatem myslimy o tym samym to trzeba by bylo ze swieca ich szukac,niestety sa tylko jak sami sa w potrzebie.Przykre,ale niestety prawdziwe.A i jeszcze jedno potrafia najlepiej krytykowac innych u siebie nie widza nic co zwiazane z krytyka.

profil | IP logowane

Korba102

778 komentarzy

25 maj '08

Korba102 napisał:

lojoan to szpital ma zapewnić tłumacza a nie Ty a druga sprawa Ci znachorzy z Tybetu naprawdę na leczeniu się nie znają

Konto zablokowane | profil | IP logowane

lojoan

36 komentarzy

25 maj '08

lojoan napisała:

w kwestiach bardzo specjalistycznych warto mieć tłumacza - albo załatwiasz go sobie w danej przychodni, czy szpitalu wcześniej ich informując o wizycie z tłumaczem (wtedy koszta ponosi szpital), albo sama sobie go znajdujesz - może wtedy ugadasz sobie cenę, w najbliższym Civic Centre, albo najprościej - jeżeli masz kogoś życzliwego - weź go ze sobą!

profil | IP logowane

akita1

112 komentarze

24 maj '08

akita1 napisała:

No tak troche w tym i prawdy i niestety przykro to stwierdzic,ale i przeklamania.Sama zaczelam chorowac,wiek robi swoje no i zapewne i inne czynniki.Co do lekarza GP to tak daje skierowania do specjalistow,zreszta i w \p\olsce tez tak jest bez skierowania nie dostaniesz sie nigdzie,ale jesli idzie o tlumacza to jakos albo nie wiem gdzie go szukac lub jestem tak zielona i nic nie potrafie znalesc.Tam gdzie podawane mam nr telefonow niestety sa to bledne informacje.Tak jest nie tylko jesli chodzi o lecznictwo,ale i w innych przypadkach sa klopoty z tlumaczami.A jeszcze ciekawostka sama pracuje w szpitalu.

profil | IP logowane

justin1976

373 komentarze

24 maj '08

justin1976 napisała:

To ja chyba mam doczynienia z inną służbą zdrowia. Mieszkam tu ponad dwa lata i jeszcze nie miałam problemu z jakimkolwiek lekarzem. Wręcz przeciwnie. Wszyscy zajmowali się mną i moją rodziną bardzo dobrze. A przeszłam w Anglii ciążę i poród. Mam starsze dziecko, z którym kilkakrotnie byłam u lekarza. I szczepienia z jedną i drugą córą załatwiałam tutaj, a nie latałam do Polski. Teraz również mam problem z wynikami krwi młodszej i od razu skierowano mnie na dodatkowe badania. Może trafiłam do dobrej przychodni i szpitala, ale przyznacie sami, że tak samo bywa w Polsce... zależy na kogo trafisz...

profil | IP logowane

Mona_Liza

24 komentarze

24 maj '08

Mona_Liza napisała:

Po wypadku w listopadzie ub. roku jestem w stałym kontakcie z NHS. Opieka jest beznadziejna. Mam wrażenie, że mój lekarz GP zupełnie nie interesuje się tym, jak się czuję. Czuję się ignorowana, a jak mam z Nim kontakt, głównie telefoniczny, to mam czuję się winna, że zajmuję mu czas. Od 2 m-cy nie widziałam się z moim GP. Wypisuje mi zwolnienie bez widzenia się ze mną i zostawia w recepcji. Ostatnio pomylił się w diagnozie. Chciałam zmienić lekarza, odpowiedziano mi, że nie ma podstawy, bo mój GP sprawuje dobrą opiekę nade mną.Dowiedziałam się, że mam prawo do zmiany GP. Teraz zmienię przychodnię.
Polska służba zdrowia jest na wysokim poziomie. Mamy kontakt z specjalistami: ginekologiem, psychiatrą, okulistą, pediatrą. W Anglii aby do tego doszło trzeba umierać. Tak było w moim przypadku.Tylko raz miałam kontakt z specjalistą, po wypadku.

profil | IP logowane

lojoan

36 komentarzy

24 maj '08

lojoan napisała:

nie wiem, ja tam nie narzekam - jeszcze ku ku mi nie zrobili, ale uratowali życie. To chyba dobrze :D ps. i nigdy nikt mi nie przepisał paracetamolu!!!

profil | IP logowane

Korba102

778 komentarzy

23 maj '08

Korba102 napisał:

Lekarz GP to przeważnie Alibaba mało jest lekarzy Brytyjskich w przychodniach a z tymi od Alibaby jest się ciężko dogadać zresztą jak i wszędzie Azjaci dominują w urzędach i jak chcesz coś załatwić to niestety jest ciężko nieraz nawet ja się kloce i pytam czy jest ktoś kto mówi po Angielsku a już o przychodniach nie wspomnę mnie przyjęła jakaś Azjatka Hinduska czy coś w tym rodzaju i też miałem problemy z dogadaniem się choć nie powiem znam angielski i nie mam problemów bym nie mógł się dogadać z anglikiem.:)
Nie dziwię się pozostałym krajanom że nie mogą dojść do porozumienia z SZAMANEM z Azji;)

Konto zablokowane | profil | IP logowane

wojtek883

48 komentarzy

23 maj '08

wojtek883 napisał:

Brytyjski NHS to szajo gorsze niz ZOZ w Polsce.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska