Pora każdego posiłku jest dokładnie ustalona, dlatego nawet wychodząc do pubu czy kina zabieram ze sobą jedzenie, co zresztą niejednokrotnie wzbudza spore zdziwienie – śmieje się wicemistrz Polski w kulturystyce w kategorii 80 kg Karol Pakuła.
Karol to człowiek szafa. Jak stanie w drzwiach, trudno się przecisnąć. Pewnie dlatego przez długi czas pracował w Londynie jako ochroniarz. Zajęcie dobrze płatne, chociaż niebezpieczne. W klubie Cheers w centrum stolicy rzadko kiedy było spokojnie. – To jeden z najniebezpieczniejszych lokali w Londynie, każdy powód do zadymy był dobry. Wspólnie z policją dawaliśmy sobie radę, ale na dłuższą metę to stresujące zajęcie. Dlatego po kilku miesiącach zmieniłem miejsce na spokojniejsze.
W parterze i stójce
Wyższa Szkoła Działalności Gospodarczej w Warszawie. Prywatna uczelnia, dobry poziom. Karol, który w ogólniaku nie miał kłopotów z naukami ścisłymi, długo się nie zastanawiał. Studia zaocznie, a jednocześnie praca jako serwisant sprzętu gospodarstwa domowego. Niestresujące zajęcie, przyzwoite pieniądze. A potem siłownia. Atlas, hantle, sztanga. Kilka razy w tygodniu – raz mniejszy, raz większy wycisk. Jednak to była amatorka. Niewiele wiedział na temat odżywiana, właściwego rozplanowania treningu, suplementacji. To wszystko przyjdzie później.
Tak po prawdzie przez długi czas chłopak z podwarszawskiego Piaseczna do końca nie wiedział co chce robić. Sport, ruch, wysiłek fizyczny. Ale co dokładnie? Przez kilka lat trenował tenis, potem próbował sił w otwockiej Akademii Karate prowadzonej przez słynnego szkoleniowca oddziałów specjalnych majora Mirosława Platę. To było dobre przetarcie. Różne style, elementy MMA (Mixed Martial Arts); walka w parterze i w stójce. Trening był ostry, sporo chłopaków odpadało. On z czasem też dał sobie spokój, poświęcając się wyłącznie kulturystyce.
Uczucie na scenie
Kolejny telefon, tym razem z Glasgow. Karol wyjaśnia, tłumaczy co i jak. Co chwila ktoś dzwoni. Osoby indywidualne, zamówienia hurtowe. Od kiedy został dystrybutorem firmy Olimp na Wielką Brytanię ruch w interesie zaczął się na dobre. – Na Wyspach jest coraz większa moda na trening siłowy, tak wśród Polaków, jak i miejscowych, dlatego nasze odżywki cieszą się dużą popularnością – wyjaśnia Pakuła, nie ukrywając, że dzięki tej pracy odżył. Wcześniej, po przyjeździe do Londynu, przez rok parzył kawę i sprzedawał kanapki w Sturbucksie, potem przez dwa lat był bramkarzem w nocnych lokalach. O siłowni nie zapomniał, ćwiczył w każdej wolnej chwili. Wszystko się zmieniło kiedy otrzymał propozycję z Olimpu. Propozycję tym ciekawszą, że firma zgodziła się go sponsorować. To był zastrzyk, dzięki któremu może spokojnie trenować i przygotowywać się do kolejnych zawodów.
A jeszcze niedawno mało kto o nim słyszał w kulturystycznym światku. Przełom nastąpił po ubiegłorocznych mistrzostwach Polski w Białymstoku, będących zaledwie jego drugim występem w oficjalnych zawodach. Pojechał trochę przypadkiem i zrobił furorę, w ostrej konkurencji stając na drugim stopniu podium. – To było niesamowite uczucie. Ponad 130 zawodników, kibice, wypełniona po brzegi sala. Miesiące przygotowań, wyrzeczeń i te kilka minut na scenie tylko dla ciebie. Ale warto...
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.