– Nawoływania do powrotów na mnie nie działają, ponieważ znam realia w Polsce i nie mam ochoty ryzykować – mówi dobitnie Hania. Potrafi też chłodno ocenić sytuację innych emigrantów oraz to, jak ich życie będzie wyglądało po powrocie do kraju.
– Tu żyją dwie grupy ludzi. Pierwsza z nich przyjechała zarobić pieniądze i wrócić – pracują po wiele godzin bez dni wolnych, oszczędzają każdego funta na jedzeniu i mieszkaniu, nie korzystają z rozrywek. Anglia kojarzy im się z poświęceniem, a powrót będzie miłym czasem po miesiącach ciężkiej pracy, tak, jak kiedy przyjeżdżali na wakacje – mówi Hania. – Druga grupa przyjechała tu normalnie żyć i im będzie znacznie trudniej (po powrocie – przyp. red.). Ludzie nie będą już tak mili i uśmiechnięci. Niczego nie będzie można załatwić przez telefon, nie marnując czasu. Wiele rzeczy będzie niemożliwych, bo tak zdecyduje urzędnik lub – bo przecież tak było zawsze. Nikt nie będzie zwracał uwagi na doświadczenie i chęci pracownika, lecz na to, czyim jest znajomym – dodaje Hania.
Sytuacja ekonomiczna w obu krajach, w Anglii i Polsce zmusza do zastanowienia się, w jaki sposób wpłynie ona na nasze prywatne życie. Media podają informacje o nadchodzącej fali recesji do Anglii, a jednocześnie o świetnie prosperującej gospodarce Polski z dostępnymi miejscami pracy oraz mocną złotówką. Można by się jednak pokusić o pytanie, jak będzie wyglądała przyszłość w Polsce po powrotach emigrantów oraz w trakcie recesji, która prędzej czy później dotrze także nad Wisłę.
– Praca w Polsce jest, ale być może to trochę przerysowane, bo nie dla każdego – mówi profesor Krystyna Iglicka. – Rynek pracy w Polsce, tak jak i Wielkiej Brytanii, potrzebuje budowlańców, hydraulików albo specjalistów średniej klasy – dodaje i podaje przykłady dwóch typów emigrantów w obliczu powrotu do kraju. Ten wykształcony i pracujący poniżej swoich kwalifikacji za jakiś czas zrozumie, że marnuje czas, robiąc np. kanapki w kafejkach, więc jeśli wraca, to powinien wrócić albo z oszczędnościami na własny biznes, albo wracać jak najszybciej i wpasować się w rynek pracy w kraju. Dla niewykwalifikowanego typu pracownika Wielka Brytania daje takie możliwości życia i płacy, że Polska jeszcze długo nie będzie w stanie ich zaoferować.
Wracać czy nie wracać – oto jest pytanie
Profesor Krystyna Iglicka jest przekonana, że decyzje o powrotach nie będą podejmowane w ciemno, bo są one o wiele trudniejsze niż te o wyjeździe z kraju.
– To jest powtórna zmiana strategii życiowej, więc musi nastąpić dokładne rozeznanie, co nas czeka na miejscu po powrocie – mówi profesor Iglicka i dodaje. – Z doświadczeń imigracji Hiszpanów, Greków, Portugalczyków czy Włochów wiemy, że masowe powroty nie następowały. Natomiast jeżeli wracało 20–30 proc. to był sukces. W przypadku Polski – gdyby pół miliona emigrantów wróciło, to byłby to nieprawdopodobny sukces.
Wielu z nich, jeśli zdecyduje się na powrót, to będą to decyzje indywidualne, podyktowane raczej własną korzyścią lub prywatną sytuacją, niż przygotowanymi programami powrotów. Hania Wziętal z dokładnością księgowej podsumowuje sytuację w Polsce.
– Abolicja podatkowa, o ile mi wiadomo, jeszcze nie została uchwalona. Nic się nie zmieniło w prawie podatkowym, co umożliwiałoby zainwestowanie zarobionych pieniędzy i niestracenie ich w konfrontacji z przyjaznym urzędem. Składki na ubezpieczenie społeczne nadal są zabójcze dla drobnych przedsiębiorców. Poza Wrocławiem władze samorządowe nie robią nic, aby emigranci chcieli u nich zamieszkać i inwestować. Myślę, że trzeba wiele czasu, aby zmienić system od podstaw. Pytanie tylko, czy emigranci chcą tak długo czekać?
Badania IIBR – fragmenty dostępne na:
www.iibr.pl/raporty/rok_2008
Badania CSM – całość dostępna na:
www.csm.org.pl/publikacje/raportyianalizy/2007/nr09/07KrystynaIglicka
Michalina Buenk, Cooltura