Wygląda, bowiem na to, że większość składanych przez lata na funduszach emerytalnych pieniędzy, po prostu rozpłynęła się w „cyberprzestrzeni”. Rodzi to konsekwencje dla państwa, które jest gwarantem tych funduszy i będzie zmuszone wypłacać świadczenia emerytalne ze swojego skarbu.
Gdzie są pieniądze?
Sprawa jest wielce tajemnicza, albowiem szereg wielkich funduszy emerytalnych oświadczyło, że nie ma pieniędzy na wypłacanie emerytur, albo ogłosiło, iż zamyka plany emerytalne przed nowo zatrudnianymi pracownikami. Ze zrozumiałych tylko sobie względów skarb Jej Królewskiej Mości broni się przed przejęciem odpowiedzialności, za roztrwonione, zapewne nie bez jego udziału, składki.
Póki co odpowiedzialni za to urzędnicy oświadczają, że wywiązanie się z powinności jako gwaranta wobec płacących przez lata składki obywateli tego kraju, leży poza możliwościami finansowymi państwa. Z obawy przed utratą elektoratu, poprzedni i obecny rząd wypowiada się na ten temat ostrożniej. Nic nie obiecując, ale także nie pozbawiając nadziei na pomyślne rozwiązanie w przyszłości.
Dyskusje trwają, w brytyjskiej telewizji było już kilka publicznych rozmów na ten temat. Sprawa została także podniesiona na niedawnym spotkaniu konserwatystów. Jak na razie bez żadnej konkluzji, oprócz tej, że pieniędzy nie ma. Dla porządku warto pamiętać, że konserwatyści także nie mają na to, ani pomysłu, ani co ważniejsze funduszy. To jeszcze jeden element politycznej gry.
Co nam do tego?
Jak się sprawy potoczą, zobaczymy, w każdym razie dobrze byłoby, aby tych kilkaset tysięcy pracujących tu Polaków zdało sobie sprawę już dziś, że ich to także dotyczy. Szczególnie, że wielu z nas od lat pracuje tu legalnie, odprowadza podatki, składki na fundusz ochrony zdrowia, oraz na fundusz emerytalny. Nie jest to więc dla nas kwestia tylko teoretyczna. Może się, bowiem zdarzyć tak, że za kilka lub kilkanaście lat okaże się, iż nasze pieniądze także przepadły.
Wcale nie mała liczba naszych rodaków, zamierza zapuścić tu korzenie na dłużej. Zakładają firmy, plasują się na dobrych stanowiskach w firmach miejscowych. Biorą kredyty hipoteczne, za które kupują domy dla siebie lub na wynajem. Słowem, wchodzą powoli w buty przeciętnego obywatela tego kraju. Na dodatek, co nie jest przecież tajemnicą, znaczna część tych, którzy jakoś tam dają sobie radę i nie planują powrotu do Polski w najbliższych latach, w skrytości ducha zamierza jednak tam spędzić ostatnich kilkanaście lat swojego pracowitego, pełnego wyrzeczeń żywota, obcinając kupony z wieloletniej pracy na Wyspach. Czyli żyjąc z wypracowanej tu emerytury. Obawiam się, że może ich spotkać przykra niespodzianka.
Jak się wobec tego przed nią zabezpieczyć?
Cóż, tak jak przed złodziejem nie ochroni nas żaden nawet najbardziej wymyślny zamek, tak i tu trudno znaleźć złoty środek. Rady mogą wprawdzie udzielić doradcy finansowi wyspecjalizowani w tych sprawach, należy jednak brać pod uwagę i to, że nawet najtęższe głowy mogą się mylić, a co dopiero takie, na jakie ewentualnie będzie nas stać, czyli przeciętne. Chcąc nie chcąc trzeba się więc pokierować zdrowym rozsądkiem. W dłuższej perspektywie czasowej, a chodzi tu przecież, o co najmniej kilkanaście jak nie kilkadziesiąt lat, każda rada może okazać się chybiona.