Jeszcze niedawno niemal na każdej brytyjskiej budowie usłyszeć można było język polski. Według danych z 2006 roku pracownicy z Polski stanowili zdecydowaną większość z 76 tysięcy obcokrajowców pracujących na angielskich budowach. Tak jest pewnie i dziś - jednak sytuacja ta zaczyna się stopniowo zmieniać. Praca na brytyjskiej budowie przestała się Polakom opłacać. Wielu z nich siedzi niemal na walizkach - niektórzy już wyjechali.
Czas powrotów
Robert Karolak pracował w angielskiej firmie budowlanej przez 3 ostatnie lata. Połowa zatrudnionych tam pracowników była Polakami. Firma była rzetelna i swoich pracowników traktowała jak najlepiej. Szef był Anglikiem. - Szef nieraz publicznie chwalił pracowników z Polski - wspomina Robert. - Przy każdej okazji podkreślał, że ma najlepszych malarzy w Londynie. Polacy nie dość, że byli solidni, to byli też tani. Po roku każdy automatycznie dostawał podwyżkę - o 10 funtów za każdy dzień pracy. To było zawsze przestrzegane. Nigdy nie musieliśmy upominać się o pieniądze. Byliśmy bardzo zadowoleni.
Jednak w ostatnim roku funt zaczął gwałtownie spadać, a zarobki wcale nie poszły w górę. - Postanowiłem wyjechać - mówi Robert. - Właściwie już dawno powinienem to zrobić.
Robert wrócił do Polski w połowie marca. Nie zdążył nawet zacząć szukać pracy, bo zaraz zatrudnił go szwagier do odnowy swojego mieszkania. Ma już następne zlecenia. Mówi, że dostaje w Polsce tyle samo albo nawet więcej niż zarabiał w Anglii, a nie musi płacić za mieszkanie i wreszcie jest razem z rodziną.Marcin Gadomski właśnie wraca do kraju. Od Bożego Narodzenia córeczkę Magdę oglądał tylko na zdjęciu. - Kiedy cztery lata temu przyjeżdżałem do Anglii, funt wart był 7 złotych, więc wszyscy chętnie pracowali, nawet w soboty - twierdzi Marcin. - Teraz funt wart jest niewiele ponad 4 złote, więc dalsze siedzenie tutaj przestało mieć sens.
Jak zostać fachowcem
Robert i Marcin pracę na angielskiej budowie wspominają bardzo dobrze.
- Przez dwa lata pracowaliśmy właściwie w tym samym składzie - mówi Robert. - Zdążyliśmy się ze sobą zżyć. Marcin przekonuje, że powszechna w Anglii opinia o Polakach jako dobrych pracownikach jest całkowicie słuszna. - Na naszej budowie nigdy nikt się nie obijał. Nieraz zdarzało się, że potrzebny był ktoś do pracy, więc szef pytał nas, czy kogoś nie znamy. Mówiliśmy wtedy szefowi, że właśnie mamy kogoś odpowiedniego zazwyczaj z doświadczeniem i kwalifikacjami. Oczywiście przeważnie był to czyjś brat albo kolega, który zwykle naprawdę nie miał żadnego doświadczenia na budowie. Koledzy mu jednak pomagali i wszystkiego go uczyli. - Ja też w ten sposób trafiłem na budowę - opowiada Robert. - Wcześniej nie miałem z budową do czynienia. Koledzy nauczyli mnie wszystkiego. Po trzech latach jestem już doświadczonym fachowcem.