Zastosować system punktowy
Rząd wziął ten i jemu podobne scenariusze pod uwagę. Gordon Brown podał na tej samej konferencji prasowej, że jego gabinet ma już gotową propozycję kontrolowania napływu nowych pracowników do Anglii poprzez zastosowanie istniejącego już wcześniej, unowocześnionego na wzór autralijski, systemu punktowego, którego pierwsza faza została wprowadzona w życie w marcu 2008. System ten opiera się na zdobywaniu punktów, by móc wyemigrować do Wielkiej Brytanii. Rząd chce w ten sposób pozwolić na napływ wysoko wykwalifikowanych pracowników, których brytyjska gospodarka potrzebuje oraz kontrolować przyjazdy tych mniej wykwalifikowanych w zależności od potrzeb na rynku pracy. Wszystko po to, aby uniknąć braków w konkretnych sektorach. Taka elastyczna kontrola pozwoliłaby na uzupełnianie niedoborów pracowników w wybranych dziedzinach gospodarki, ale jednocześnie zapobiegłaby masowym falom imigracji z krajów spoza Unii. Niektóre zasady systemu są nie do końca sprecyzowane i mogą wzbudzać kontrowersje, jak np. wymogi finansowe wobec przyjezdnych nieznajdujących się na liście zawodów poszukiwanych przez Anglię w danym roku. Imigrant z biednego kraju będzie musiał wykazać dochód równoważny 4,000 funtów, podczas gdy wymóg finansowy dla imigranta z kraju bogatego to 40,000 funtów rocznie. System bazuje na 5 fazach dotyczących
5 różnych grup społecznych. Wszyscy imigranci będą musieli zdać obowiązkowy test z języka angielskiego, chyba że zamierzają zainwestować w Anglii 1 mln funtów.
Reakcje
Po opublikowaniu raportu Izby Lordów kilku polityków potwierdziło potrzebę wprowadzenia limitu na imigrację. David Davis, sekretarz gabinetu cieni, powiedział BBC News, że jest zadowolony z propozycji wprowadzenia wyraźnego limitu i kontroli imigracji z krajów nieunijnych. Chris Huhne, polityk Liberalnych Demokratów i poseł z dzielnicy Eastleigh, podkreślił natomiast, że trzeba być bardziej restrykcyjnym dla imigrantów spoza Unii, ponieważ są już w kraju dużo większe liczby unijnych imigrantów, niż przewidział to rząd. Sir Andrew Green, prezes pozarządowej organizacji MigrationWatch, powiedział BBC, iż raport Izby Lordów jest momentem przełomowym i rozerwał na strzępy ekonomiczną postawę rządu w stosunku do imigracji, o którą sam zabiegał. Podobne przekonanie podchwyciły tabloidy, obwieszczając swoim czytelnikom znikome lub też żadne korzyści z imigracji, które wpłynęłyby na życie przeciętnego mieszkańca. Dziennik „Daily Mail” pozwolił sobie wyjąć z kontekstu jedną z cyfr przedstawioną Izbie Lordów przez Low Pay Commision i wykrzyczeć tytułem nagłówka, iż korzyść, jaką imigranci przynoszą Brytyjczykom to tylko 58 pensów.