Raport przez jednych przyjęty jako odkrywający całą prawdę o imigrantach, a przez drugich uznany za mylący i złośliwy. Niestety, jak zwykle w tym temacie, poza nielicznymi wyjątkami, zabrakło debaty merytorycznej.
Wprowadzić limit na imigrację
82-stronicowy raport Izby Lordów opublikowany we wtorek 1 kwietnia, stwierdza m.in., że rekorodowy napływ imigrantów do Wielkiej Brytanii nie ma żadnego lub tylko znikomy wpływ na stan gospodarki oraz poziom życia przeciętnych mieszkańców kraju.
Raport pod nazwą „Economical Impact of Immigration” nie zaprzecza wyliczeniom rządu opublikowanym we wcześniejszym raporcie „Economical and Fiscal Impact of Immigration” w październiku 2007, z którego wynikało, że imigranci wzbogacili brytyjską ekonomię o 6 miliardów funtów.
Konkluduje jednak, że wyliczenia te są mylące, a o wiele lepszym wskaźnikiem byłby dochód na głowę przeciętnego mieszkańca, ponieważ imigranci zwiększają populację ludzi żyjących w Anglii. Co więcej, dowiadujemy się, iż imigranci są bombą czasową, jeśli chodzi o emerytury, ponieważ będą się starzeć i korzytać z puli emerytur przeznaczonych dla Brytyjczyków. Raport stwierdza dalej, iż niektóre grupy społeczne, jak np. młodzi niewykwalifikowani pracownicy brytyjscy tracą na silnej konkurencji ze strony imigrantów pracujących za zaniżone stawki. Czytamy, że jeśli przez następne lata migracja netto utrzyma się na poziomie 190,000 ludzi, to ceny domów i mieszkań wzrosną o 10 proc. do roku 2028. W związku z powyższymi argumentami raport postuluje nałożenie limitu na imigrację.
Premier Gordon Brown jeszcze tego samego dnia, kiedy ukazał się raport Izby Lordów, odrzucił pomysł wprowadzenia rocznego limitu. Powiedział na konferencji prasowej, iż limit odniósłby się tylko do 20 proc., ponieważ jedyne ograniczenia, jakie można by wprowadzić dotyczyłyby imigrantów spoza Unii Europejskiej. Kolejnym problemem mogłyby okazać się braki pracowników w konkretnych sektorach, jak chociażby w restauracjach hinduskich, tzw. „curry industry”. Restauratorzy w Edynburgu, w Szkocji, protestowali w marcu przeciwko wprowadzeniu limitów na imigrację spoza Europy oraz obowiązkowym testom z języka angielskiego, które pozbawiłyby restauracje niezbędnych dla ich istnienia szefów kuchni. Foysol Choudhury, sekretarz generalny Bangladesh Samity Association powiedział gazecie „The Financial Express”, że jeśli nic nie zostanie zrobione, aby rozluźnić postanowienia wobec imigrantów, to połowa hinduskich restauracji zostanie zamknięta i ucierpi jakość jedzenia. W końcu też upadnie cała gałąź gospodarki.