Paweł ma 45 lat. Wygląda jednak znacznie młodziej. Jest bardzo wysportowany i zupełnie nie sprawia wrażenia człowieka, który ma już dorosłe dzieci. Z wykształcenia jest historykiem i przez wiele lat pracował jako nauczyciel. Wiadomo jakie to są pensje, wiadmo też, jakie to jest życie. Dwa lata temu Paweł rzucił nauczanie i przyjechał do Anglii, żeby dorobić i wreszcie stanąć na nogi. Nie znał kompletnie języka. Co nieznający angielskiego historyk może robić w Anglii? Wiele rzeczy - np. pracować na zmywaku. Tym właśnie Paweł zajmował się przez pierwsze miesiące pobytu w Londynie. Ma za sobą ponad 20-letni staż małżeński.
Kiedy wyjeżdżał z Polski, z żoną układało mu się – jak sam mówi – „normalnie”. Przestali się dogadywać, odkąd zamieszkał tutaj. Żona nie rozumiała na przykład tego, że nie przysyła im aż tylu pieniędzy, ile jej zdaniem powinien wysyłać. Miała w tej kwestii znacznie większe oczekiwania, zwłaszcza że syn zaczynał studia, a córka szykowała się właśnie do małżeństwa. Paweł narzeka, że żona nie rozumiała wielu rzeczy z jego życia tutaj. W Anglii było mu bardzo ciężko. Praca na zmywaku frustrowała go. W żonie nie miał żadnego oparcia. Ona miała o wszystko pretensje i, zdaniem Pawła, myślała tylko o kasie. Przez telefon miał wrażenie, że rozmawia z jakąś inną kobietą niż tą, którą zostawił w Polsce. Zastanawiał się, czy to ona się zmieniła, czy też on przejrzał wreszcie na oczy. Zaczął nawet podejrzewać, że go zdradza.
Prawdziwi przyjaciele
Jak większość Polaków w Londynie Paweł wynajmował dom wspólnie z kilkoma innymi rodakami. W tym domu mieszkała też między innymi Hanka - młodsza od niego o kilkanaście lat. W Polsce była samotną matką. 17-letnią córkę zostawiła u rodziców w Elblągu, a sama pojechała szukać w Londynie lepszego życia. Pracowała sprzątając biura. Paweł twierdzi, że Hanka jest kompletnym przeciwieństwem jego żony. Poza tym miała i ma nad tamtą jedną niewątpliwą przewagę - jest na miejscu. Dobrze im się rozmawiało. Oboje mieli wrażenie, że świetnie się rozumieją. Można nawet powiedzieć, że się zaprzyjaźnili. I jak to z przyjaciółmi bywa, wpadli na pomysł, jak tu zaoszczędzić jeszcze kilka groszy. Postanowili, że wynajmą dwuosobowy pokój razem. - Tak będzie taniej - tłumaczyli sobie nawzajem. W nowym pokoju osobno przespali tylko pierwszą noc. Żyją razem od ośmiu miesięcy. Paweł boi się tylko tego, że któregoś dnia żona zapragnie przyjechać nagle do Londynu. Co wtedy zrobi? Mówi, że na razie nie ma zamiaru się nad tym zastanawiać. Nie zamierza żonie nic powiedzieć. Po co? Po co mu rozwody albo kłótnie? Dobrze jest, jak jest. A pieniądze do Polski wysyła, bo myśli o swoich dzieciach.
Kochanka ma lepiej
Takie związki często trzyma się w sekrecie z powodów finansowych. W Polsce dom albo własne mieszkanie to majątek, na który pracuje się często całe życie. Paweł twierdzi, że zna jeszcze dwie osoby, które podobnie jak on prowadzą tu podwójne życie. Wielu Polaków w Londynie zaczyna wszystko od nowa. Odcinają przeszłość grubą kreską, tak, jakby to, co zostawili w Polsce, było tylko odległym wspomnieniem – twierdzi Paweł. - Ludzie, których spotykasz, nic o tobie nie wiedzą. Możesz więc opowiadać im o sobie wszystko, co chcesz, bo i tak nikt tego nie zweryfikuje. Nie ma tu nikogo, kto by cię kontrolował. Łatwo jest tu prowadzić podwójne życie.Paweł mówi, że gdyby rozstał się z żoną, to na pewno straciłby ich wspólne mieszkanie i nie miałby do czego wracać. A on nie chce tu żyć wiecznie. Co będzie dalej?