Podczas 30-letniej pracy w policji zasłynął m.in. z liberalnego podejścia do narkotyków miękkich. Po odejściu z policji związał się z Liberalnymi Demokratami. Do kandydowania na burmistrza zachęcił go sam Elton John, który jeszcze latem wysłał do niego sms-a o treści: „Proszę kandyduj. Będziemy cię wspierać”.
49-letni Brian Paddick, były zastępca komendanta stołecznej policji, opowiada o tym, co by zmienił, gdyby został burmistrzem Londynu i, jak przystało na liberała, broni Polaków przed konserwatystami!
Co Pana odróżnia od innych kandydatów?
Przede wszystkim to, że nie jestem politykiem! Dzięki 30-letniej pracy w policji rozumiem i wiem, jak to jest pracować dla instytucji, która ma służyć przede wszystkim ludziom. Policja nauczyła mnie też tego, że wolę robić rzeczy, niż o nich mówić.
Gdyby został Pan w maju wybrany burmistrzem Londynu, to na samym początku zmieniłby Pan…?
Poprawiłbym relację między mieszkańcami Londynu a policją. Nie tylko imigranci, ale i ludzie mieszkający w Londynie od urodzenia już nie ufają policji, która bardziej się skupia na nakazach, planach narzuconych od góry niż na tym, co chcą i czego potrzebują mieszkańcy miasta. Nie istnieje dialog z policją i trzeba go przywrócić.
Polacy to z reguły tacy ludzie, który policji wolą nie ufać.
W jednej z moich ulubionych kafejek na West End pracuje dziewczyna z Polski. Kiedy dowiedziała się, że jestem byłym policjantem, to ze zdziwieniem zapytała mnie, dlaczego nie podchodzę po kawę bez kolejki. I dodała, że w jej kraju policjant funkcjonuje na uprzywilejowanej pozycji. Tutaj to jest nie do pomyślenia. I to są różnice.
A jakie ma Pan pomysły, by zachęcić Polaków do tego, aby chętniej i z większym zaufaniem odnosili się do brytyjskiej policji?
Aby zbudować zdrową relację trzeba zobaczyć, co się dzieje po obu stronach. I też pamiętać, że nie wszyscy są tacy sami. Inaczej policja powinna rozmawiać z Polakami, a jeszcze inaczej z np. czarnoskórymi imigrantami. W gestii policji jest wykonanie pierwszego kroku, poznanie polskiej społeczności i przekonanie jej, że policji w tym kraju warto ufać.
To bardzo ważne, aby relacje pomiędzy Polakami a policją zostały poprawione. Tylko w zeszłym roku media brytyjskie opisały kilkadziesiąt przypadków pobić, w tym morderstw Polaków na tle narodowościowym. To sprawa, której nie można dłużej lekceważyć.
W brytyjskim społeczeństwie, zresztą jak w każdym, jest pewna mniejszość, którą można zakwalifikować do nacjonalistów. Będziemy o nich raz po raz słyszeli.
To grupa ludzi, którzy z założenia nienawidzą „innych”. I dla nich Polacy, tylko dlatego, że są „inni” – będą wrogiem. I będą ich irracjonalnie obwiniać za to, że zabierają Brytyjczykom pracę, domy, miejsca w szkole dla dzieci i tym podobne. Dlatego policja powinna się poważnie przyjrzeć Polakom i zagrożeniom, które mogą ich spotkać w Londynie. Azjaci, czarnoskórzy imigranci są w szczególny sposób i z większą uwagą traktowani przez policję. Tymczasem okazuje się, że biali imigranci też są ofiarami, też zasługują na uwagę.