Kilku z nich wylądowało z ciężkimi ranami w szpitalu, inni zostali dotkliwie pobici. Do aresztu trafili pierwsi podejrzani.
Z prośbą o pomoc zadzwonili do naszej redakcji rodzice uczniów londyńskiej Acton High School. Jak mówią, przestali posyłać dzieci do szkoły, ponieważ boją się o ich zdrowie i życie. Twierdzą, że nie ma dnia, by nie zostały napadnięte przez agresywne grupy czarnoskórych uczniów. Bijatyki rozgrywają się wokół szkoły i sprawcy nie oszczędzają nikogo. Obrywają chłopcy i dziewczynki. Jeden z nich trafił nieprzytomny do szpitala z krwiakami i wstrząsem mózgu. Inni mieli więcej szczęścia - jak na razie chodzą tylko z podbitymi oczami. - Następna tragedia może skończyć się nie w szpitalu, ale w kostnicy - mówi ojciec jednej z uczennic.
Wyzywali od dziwek
Szkoła na Acton to odpowiednik polskiego gimnazjum. Uczęszcza do niej tysiąc uczniów, z czego setka to Polacy. W gangu działa kilkunastu z nich, choć ofiarą porachunków padło kilkudziesięciu niewinnych nastolatków. O wojnie wiedzą wszyscy - głośno o niej nie mówi prawie nikt.
Sylwia (16 lat), drobna brunetka, uczy się w 11 klasie. Od kilku dni boi się przychodzić do szkoły. Spod grubego makijażu widać posiniaczone oczy.
- To się stało we wtorek. Wyszłam ze szkoły i zaczepiła mnie spora grupa Murzynów. Było ich dwudziestu, może trzydziestu. Bili pięściami i kopali, słyszałam tylko wyzwiska. Nazywali mnie polską dziwką - dziewczyna zajście wspomina przez łzy. Na lekcje przestała przychodzić również jej koleżanka, Marysia. Boi się, że też zostanie napadnięta.
Uczennice nie wiedzą, dlaczego są prześladowane. - Nawet na korytarzach szkolnych jestem zaczepiana, ciągają mnie za włosy. Gdy pytam dlaczego to robią, słyszę, że im się nie podobam. Chyba tego nie wytrzymam - denerwuje się Marysia.
Jej ojciec uważa, że podobne napady trwają w tej szkole już od kilku lat. - Dzieci wracają do domu pobite nawet kilka razy w tygodniu. Z tego co wiem, terroryzuje ich grupa czarnoskórych uczniów. Nie mam pojęcia, o co im chodzi - opowiada Grzegorz Domagalski, ojciec uczennicy. Mieszka w Anglii od 17 lat, córka dojechała do niego rok temu. Nie ma problemów z językiem, szybko nawiązała kontakt z rówieśnikami. - Marysia koleguje się nawet z Murzynką, odwiedzają się w domach i jest wszystko w porządku. Dlaczego więc inni ich prześladują? - zastanawia się.
Rodzice przestali posyłać swoje dzieci do szkoły. Ale to problemu nie rozwiązało. Wojna wisi w powietrzu i według nich następna bijatyka jest tylko kwestią czasu.
Rasizm w najczystszej postaci?
Dlaczego polscy uczniowie są prześladowani w szkole przez czarnoskórych uczniów? Dziewczyny wspominają, że problemy zaczęły się kilkanaście miesięcy temu, gdy weszły w konflikt z czarnoskórymi rówieśniczkami. - Poszło o szkolne toalety. Wiecznie na przerwach je zajmowały i nie chciały nas wpuszczać. W końcu upomnieliśmy się o swoje prawa, i wtedy zaczęło się piekło - opowiada Ania.
Andrzej Wilczyński, ojciec Sylwii i 14-letniego Damiana: - W ubiegły czwartek grupa Murzynów wyciągnęła go na pobliską budowę i tam skatowała. Uderzali jego głową o ścianę. Całe szczęście, że widzieli to robotnicy i wezwali policję. Inaczej doszłoby do tragedii - mówi roztrzęsiony.
Świadkiem bijatyki była jego koleżanka. - Szliśmy do szkoły i zaczęło się od przepychanek. Chciałam ich rozdzielić, ale nic to nie pomogło. Zawlekli go z dala od ludzi i tam bardzo mocno stłukli.
Bożena Jackowska, matka 17-letniego Adriana: - To rasizm w najczystszej postaci, tyle że działa w drugą stronę - stwierdza. Jej syn został pobity i skopany po twarzy w czasie przerwy. Nieprzytomny trafił ze szkoły prosto do szpitala. - Byłam akurat w pracy, gdy odebrałam telefon i usłyszałam, że karetka zabrała moje dziecko.