Samym Wyspiarzom przypadło dopiero szóste miejsce. Czy z tego wynika, że Polacy są bardziej brytyjscy niż sami Brytyjczycy? Czy testowana na egzaminie „wiedza obywatelska” przełoży się choćby na udział w wyborach mera Londynu?
Pewno nie. Ale sama kampania wyborcza nie sprowadza się na szczęście do testu dla rzeczników prasowych czy spin doctors, w której chroniłoby się reputacji lub zabiegało o popularność przez dyskredytowanie swych konkurentów. Konkurencja jest zdrowa. I są też żywi ludzie. Boris Johnson przybył na spotkanie do POSK-u.
W czwartek 1 maja w Londynie odbędą się wybory burmistrza, w których kandydatami do urzędu są Ken Livingstone (Partia Pracy), Boris Johnson (Partia Konserwatywna) i Brian Paddick (Liberalni Demokraci).
W polskim środowisku najgłośniej o dwóch grupach namawiających do udziału wyborach. Zebrani pod hasłem „Polacy Głosują” zabiegają przede wszystkim o to, by społeczność polska poszła do wyborów. Ludzie ze sztandarem „Poles for Ken”, popierają kandydaturę Livingstone’a.
Polacy mogą być ważnym obiektem zainteresowania kandydatów do urzędu. Liczy się nas w Londynie na 150 tys., co stanowi jeden procent potencjalnych głosujących z 5,3 mln uprawnionych do udziału w wyborach. Ale czy my liczymy się w opinii kandydatów? Na co – zdaniem kandydatów – liczą sami Polacy? Czego oczekują od przyszłego burmistrza?
Testowanie ubiegających się o obywatelstwo brytyjskie przez Home Office poprawiło nam humory, możemy się czuć bardziej brytyjscy niż sami Brytyjczycy, nie wiadomo wszak czy polscy mieszkańcy Londynu poczują się pełnoprawnymi londyńczykami i pójdą do wyborów.
Kandydaci dmuchają na zimne. Livingstone stojący u progu trzeciej z rzędu kadencji zaprosił kilka razy do siebie różne reprezentacje polskiego środowiska. Jego główny rywal, konserwatysta Boris Johnson przyszedł na wyborcze spotkanie do nas.
Gazety informowały, że z inicjatywy Zjednoczenia Polskiego i POSK-u 19 marca o godz. 19.00 w Sali Teatralnej odbędzie się przedwyborcze spotkanie polskiej społeczności zamieszkałej w Londynie z Borisem Johnsonem, kandydującym na mera Londynu z ramienia Partii Konserwatywnej, i że w czasie spotkania Johnson zapozna zebranych ze swoim programem i odpowie na pytania, i że ilość miejsc jest ograniczona.
Liczono na dużą frekwencję. Wydawano bilety. Sala Teatralna nie była pełna nawet na parterze. Ale spotkanie było udane.