Nowa odmiana...
Istnieje wiele odmian języka angielskiego w związku z lokalizacją ludności, która daną odmianą się posługuje lub też z narodowością tej grupy ludzi. Jeśli polecimy do USA, Australii czy RPA to będziemy posługiwać się innymi słówkami czy wyrażeniami. Ot, choćby w USA na określenie kolejki w sklepie używa się słowa line, a nie queue, w Australii na małą dziewczynkę można powiedzieć girly, a nie tylko small girl, a w RPA zamiast słówka get (w rozumieniu wzięcia, zdobycia czegoś) używa się słówka fetch. Ale również język angielski imigrantów w Wielkiej Brytanii będzie konstruowny i używany inaczej.
– Być może (z tej mieszaniny – przyp. autora) powstanie nowy język – zastanawia się Sanjay Dubey. – Hindusi na przykład posługują się swoim własnym angielskim, kombinacją angielskiego z hinduskim, który różni się znacznie do czystego pierwowzoru. Myślę, że będziemy mogli zaobserwować zmiany w angielskim pod wpływem języka polskiego i nie sądzę, że będziemy w stanie temu zapobiec – dodaje.
Dr Ewa Dąbrowska również nie wyklucza możliwości wytworzenia się nowej odmiany językowej, konglomeratu dwóch różnych językow, ale podkreśla, że do tego potrzeba czasu i stabilnej grupy posługującej się takową odmianą językową.
– Jeżeli dzieci polskich imigrantów będą się identyfikowały ze środowiskiem swoich rodziców, to odmiana ta przetrwa i się ustabilizuje; ale jeżeli nie, to będzie stale tworzona od nowa przez nowych imigrantów – konkluduje dr Dąbrowska.
...czy gra językowa?
Okazuje się, że problem z językiem mieli nawet filozofowie. Ludwig Wittgenstein w swoich dwóch wielkich dziełach „Traktat logiczno-filozoficzny” i „Dociekania filozoficzne” zawarł dwie różne koncepcje języka. W tym pierwszym uważa on zdanie za obraz rzeczywistości, a w tym drugim, że zdanie to tylko narzędzie w „grach językowych”, czyli „całości złożonej z języka i z czynności, w które jest on wpleciony”.
Czy więc rzeczywiście możemy powiedzieć, że zmiany zachodzące w naszym języku, czy raczej mieszanie różnych form angielskich z polskimi odzwierciedla zmiany, jakie zachodzą w nas – grupie imigrantów? Czy nasz język oddaje poziom naszej integracji ze społeczeństwem brytyjskim? Czy stworzymy swoją własną odmianę języka „polskoangielskiego” właściwą imigrantom na Wyspach? Jak na razie jesteśmy zbyt busy, żeby takie procesy śledzić, często też borykamy się ze słówkami lub zwrotami, których nie da się przetłumaczyć na język ojczysty, zachowując dokładne znaczenie i sens. Ot, choćby wszędobylskie słówko enjoy – ani kontekstowe smacznego, baw się dobrze, miłego dnia, ciesz się tym, co masz, itd. nie przyjdzie nam tu z pomocą, ani też słownikowe lubić czy podobać się nie odda pełnego znaczenia. Trzeba by użyć po polsku całego zdania, aby zawrzeć to wszystko, co oddaje enjoy, a wówczas stajemy przed dylematem: użyć angielskiego słówka czy nie. Z pomocą przyjdzie tu Wittgenstein: „to tylko gra językowa”.
Michalina Buenk, Cooltura