PO za łatwiejszym rozliczaniem VAT, resort finansów nie

Ministerstwo Finansów przedstawiło niedawno swój projekt zmian w VAT. Przedsiębiorcy go pochwalili, ale też uznali za zbyt nieśmiały. PO postanowiła więc przedstawić własny.

Najważniejszą zmianą jest możliwość ryczałtowego rozliczania VAT. To bardzo ważne dla małych firm, bo pułap przymusowego "wejścia na VAT" jest w Polsce jest bardzo niski - wynosi zaledwie 50 tys. zł rocznych obrotów, znacznie mniej niż w większości krajów UE – informuje dziennik.

Niestety, niewiele w tej sprawie można zrobić. W traktacie akcesyjnym Polski z UE znalazł się zapis, że pułap ten wyniesie 10 tys. euro, czyli ok. 35 tys. zł. Taki był też zapisany w ustawie o VAT aż do zeszłego roku. Posłowie postanowili go jednak choć odrobinę podwyższyć i uchwalili 50 tys. zł. Polska więc już złamała unijne przepisy, ale Komisja Europejska na razie nie interweniowała.

VAT jako najbardziej skomplikowany podatek jest najuciążliwszy właśnie dla drobnych przedsiębiorców. Mirosław Barszcz, wiceminister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, próbował przeforsować dla małych firm możliwość rozliczania VAT ryczałtem. Firma płaciłaby co miesiąc jakąś kwotę i miała z głowy skomplikowane rozliczanie.

Pod naciskiem urzędników resortu ryczałt obwarowano takimi obostrzeniami, że niewiele firm mogłoby z niego skorzystać. Ostatecznie projekt ugrzązł w Sejmie poprzedniej kadencji. Ministerstwo obawiało się bowiem nadużyć.

Dziś PO wraca do tego pomysłu. - Według naszego projektu z możliwości ryczałtowego rozliczania mogliby korzystać przedsiębiorcy rozliczający się kartą podatkową - mówi Chlebowski. To ok. 200 tys. ludzi, głównie rzemieślnicy - szewcy, krawcy, kaletnicy, rymarze itd. Ile wynosiłaby kwota ryczałtu? - Ok. 300 zł - wyjaśnia Chlebowski.

- To bardzo dobry pomysł - mówi Barszcz. - Jeszcze lepsze było rozwiązanie wzorowane na hiszpańskim. Tam uproszczono to maksymalnie. Małe firmy płacą łącznie ryczałtowy VAT i PIT. Część z nich nie musi też prowadzić ewidencji, bo kwotę podatku oblicza się na podstawie innych wskaźników. Np. dla małych restauracji na podstawie liczby stolików, a dla firm transportowych - liczby aut.

Czy na propozycję PO zgodzi się resort finansów? - Mieliśmy wstępnie zgodę ministra Rostowskiego - opowiada Chlebowski. - Ale potem zaprotestowała dyr. departamentu VAT w resorcie Hanna Majszczyk. Będziemy jednak przekonywać resort do tego pomysłu - deklaruje szef klubu PO. Przeszkodą nie powinny być względy budżetowe. Urzędnicy ministerstwa wyliczyli, że zmiany kosztowałyby mniej niż 100 mln zł.

Gazeta Wyborcza/aza

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: