Posterunkowy Sinclair: - Nie wiem, dlaczego to zrobił. Nie wiem, czy chodziło tylko o to, że Adam był Polakiem. Sąd w wyroku uznał, że to było zabójstwo rasistowskie, ale może ten Szkot każdego by wtedy zadźgał? Nie wiem.
Wracam do Polski
Monika Thomas pracuje w Caia Park, w Centrum Pomocy Polakom. Krakuska, 34 lata, w Walii od pięciu lat. W Krakowie skończyła filologię angielską, poznała Walijczyka, wyjechała. Choć już jest po rozwodzie, nazwisko zatrzymała. Na co dzień jest tłumaczem sądowym, gdy jakiś Polak popadnie w kłopoty. Gdy nie wzywają jej na komisariat czy do sądu, siedzi w Centrum.
Z jakimi sprawami przychodzą Polacy? - Najróżniejszymi. Codziennie przychodzą dziesiątki ludzi. Jak załatwić zasiłek, jak zapisać dziecko do przedszkola czy na angielski, jak dostać dofinansowanie do czynszu, jak się zarejestrować u lekarza. Typowe życiowe sprawy - opowiada.
Tłumaczy niechęć miejscowych do Polaków.
- Walijczyków wkurza, że przyjeżdżamy, zasuwamy i za rok mamy fajne renault. Oni nie pójdą do pracy za grosze, wolą zasiłek socjalny. Jak mają zasiłek, to miasto jeszcze zapłaci 75 procent czynszu i Walijczyk ma tysiąc funtów na rękę miesięcznie. A za to da się przeżyć. I na wakacje na Ibizie wystarczy. Walijczycy żyją z dnia na dzień. Wkurza ich, że ktoś ma plany, dorabia się, edukuje dzieci. No i teoretycznie zabieramy im pracę, bo Walijczyk nie pójdzie za pięć funtów, tylko za 15. Więc Polaków nienawidzą. Ale - zastrzega Monika - rodacy kochani też nie są bez winy. Przyjeżdżają zarobić bez przygotowania i tu też żyją w nędzy. Wtedy wyciągają ręce po pomoc do państwa, po różne zasiłki. Ostatnio miałam nawet bezdomną lekarkę. Chirurg dentystyczny. Nie znała angielskiego, nie znalazła pracy, nocowała na dworcu. Czasem trochę mi wstyd za tę bezradność.
Tracey Prandle, Walijka, koleżanka Moniki zza biurka: - Miasto nagle zrobiło się wielonarodowe. Dla prostych walijskich górników to trudne do zrozumienia. Tutaj tylko trochę Anglików mieszkało, bo do granicy blisko. Jak minie trochę czasu, to jakoś się ułoży.
- Nigdy się nie ułoży. Walijczycy fałszywi są niesamowicie - mówi Radek. - Walijczyk trzyma dystans. Obiadu przy twoim stole nie zje, nie zapali z tobą, nie podwiezie do domu, nie zapyta o rodzinę.
Artur ma 22 lata, kolejny łodzianin. Montuje kuchenki mikrofalowe w Sharpie. - Nie mów mi o szacunku - pokazuje swój pasek wypłaty. Zamiast imienia ma napisane "R2", fonetycznie "Artu". - Powiedzieli mi, że takiego imienia nie znają, tak, że taki król był, ale angielski i zapisali jak R2D2 z "Gwiezdnych wojen"! - wybucha śmiechem.
Radek: - Zarobię jeszcze trochę i wracam do Polski. Nigdy nie widziałem, jak mój syn jechał na rowerze. Nigdy nie widziałem, jak idzie do przedszkola. Nigdy nie widziałem, jak wypadają mu mleczaki. Nigdy nie byłem na przedstawieniu, w którym grał. Nigdy nie sprowadzę tu rodziny.
Marcin Masłowski,
www.londyn.gazeta.pl
1080 komentarzy
10 marzec '08
krakn napisał:
Nuska, valia podobnie jak Szkocja, zawsze była oporem dla anglii, dla korony z stad też wspólne niesnaski, to tak jak my teoretycznie nie lubimy się z Niemcami i Rosjanami, albo bliżej niektórzy mają coś do Pomorzan, czy Ślązaków, ale na co dzień wszyscy razem współpracują bo liczy się kontakt osobisty.
Ja tam nie mam problemów z ludźmi, co najwyżej jeżeli ktoś nie darzy mnie sympatią czy uśmiechem to po prostu go omijam i nie pcham się do niego, szanuje jego "wyrobione" zdanie, gdy kiedyś on mnie zrozumie, spoko podam mu ręke i będzie fajnie nie? no cóż świat się nie zawali.
natomiast z tego co czytam to wcale sie tamtejszym nie dziwie, bo już widać co to za kulturalni Polacy przyjechali, szedł sobie taki "podśpiewując po polsku o Widzewie" kurde jestem przekonany że darł koparę na całe gardło, do tego jak to opisuje ten majster, biją się miedzy sobą cały czas nawet w pracy!!! Przecież to buractwo!
Kto chce mieć sąsiadów którzy cały czas szuka bijatyki, w knajpie która zamknięto pewnie też były podobne klimaty jak w londyńskich polskich klubach gdzie wraz z ilością wypitego piwa osły robią się coraz szersi w barach cud że mieszczą się w dziwach do kibla, a minąć się z takim nie sposób, i już ma pretekst by ci przyłożyć.
Jak mawiali starożytni polanie, jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, ;-) skoro Polacy przywołali wspomnienia Kurdów, no to sami sobie wystawili cenzurkę cywilizacyjną, i dostają to na co zapracowali.
Owszem ktoś powie że są tam i spokojni polacy, być może i tak jest ale tak to już jest że gdy przekroczy się pewną granice, gdy z nieporozumienie zamienia się w wojnę, obrywają również ci którzy nie są winni.
Acha co do imienia Artura, To bardziej psztyczek do Anglików niż do niego, choć pewnie też go tak samo lubią, jak pozostałych kibiców Widzewa czy tego drugiego klubu,
Gdyby było inaczej gdyby Polacy traktowali siebie i innych inaczej być może ich zarobki też były by inne, przecież bywało już w angli że związki zawodowe robiły dym że polakom za mało płacą i dyskryminuje się na tle rasowym, tym sposobem bronili siebie, a korzystali Polacy.
profil | IP logowane