Polacy mieszkają w Hightown, Smithfield and Queens Park - paskudnych dzielnicach sąsiadujących z Caia Park.
W Caia Park kiedyś mieszkali Kurdowie, teraz Walijczycy na garnuszku państwa i dilerzy narkotykowi.
Tutaj - w przeciwieństwie do reszty Wrexham - nie ma monitoringu. Po zmroku na Caia Park nie wejdzie żaden Polak.
W listopadzie wszedł Radek. 32 lata, łodzianin. Wracał z imprezy u znajomych, podśpiewywał sobie po polsku o Widzewie. Do domu miał kilkaset metrów.
- Zobaczyłem tylko kątem oka, że ktoś do mnie z boku podbiega. Dostałem pięścią w twarz. Musiał mieć chyba kastet, bo momentalnie straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, kopało mnie dwóch czy trzech. Krzyczeli coś o Polakach. Po chwili znów miałem ciemność przed oczami - opowiada Radek. - Potem szpital. Pościerana twarz, rozcięte czoło, przestawiony nos, wstrząs mózgu. W takim stanie poszedłem do pracy. Bałem się, że ją stracę.
Policji nie udało się znaleźć sprawców.
W Wrexham normą są porysowane samochody Polaków, pourywane lusterka.
Paweł z Jaworzna: - Najczęściej robią to dzieciaki, gdy wracają do domów po nocnej imprezce. Miałem starego peugeota. Pewnej nocy słyszę hałas. Wychylam się przez okno - jakiś gówniarz kopie mi w lusterka. Wyskoczyłem w piżamie przed dom, a on nóż wyciąga.
Grześkowi co noc rysowali audi A4, które kupił okazyjnie w Walii.
W hondzie Marka urwali drzwi od strony kierowcy.
A piątego sierpnia 2007 roku 23-letni Adam Michalski został bez powodu zadźgany nożem pod stacją benzynową na Kingsmill's Road. Zabił go dwa lata starszy Szkot mieszkający w Wrexham, Thomas Blue. Sąd uznał to za morderstwo na tle rasowym. Thomas Blue został skazany na dożywocie, wyjść będzie mógł na wolność po odsiedzeniu minimum 17 lat.
1080 komentarzy
10 marzec '08
krakn napisał:
Nuska, valia podobnie jak Szkocja, zawsze była oporem dla anglii, dla korony z stad też wspólne niesnaski, to tak jak my teoretycznie nie lubimy się z Niemcami i Rosjanami, albo bliżej niektórzy mają coś do Pomorzan, czy Ślązaków, ale na co dzień wszyscy razem współpracują bo liczy się kontakt osobisty.
Ja tam nie mam problemów z ludźmi, co najwyżej jeżeli ktoś nie darzy mnie sympatią czy uśmiechem to po prostu go omijam i nie pcham się do niego, szanuje jego "wyrobione" zdanie, gdy kiedyś on mnie zrozumie, spoko podam mu ręke i będzie fajnie nie? no cóż świat się nie zawali.
natomiast z tego co czytam to wcale sie tamtejszym nie dziwie, bo już widać co to za kulturalni Polacy przyjechali, szedł sobie taki "podśpiewując po polsku o Widzewie" kurde jestem przekonany że darł koparę na całe gardło, do tego jak to opisuje ten majster, biją się miedzy sobą cały czas nawet w pracy!!! Przecież to buractwo!
Kto chce mieć sąsiadów którzy cały czas szuka bijatyki, w knajpie która zamknięto pewnie też były podobne klimaty jak w londyńskich polskich klubach gdzie wraz z ilością wypitego piwa osły robią się coraz szersi w barach cud że mieszczą się w dziwach do kibla, a minąć się z takim nie sposób, i już ma pretekst by ci przyłożyć.
Jak mawiali starożytni polanie, jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, ;-) skoro Polacy przywołali wspomnienia Kurdów, no to sami sobie wystawili cenzurkę cywilizacyjną, i dostają to na co zapracowali.
Owszem ktoś powie że są tam i spokojni polacy, być może i tak jest ale tak to już jest że gdy przekroczy się pewną granice, gdy z nieporozumienie zamienia się w wojnę, obrywają również ci którzy nie są winni.
Acha co do imienia Artura, To bardziej psztyczek do Anglików niż do niego, choć pewnie też go tak samo lubią, jak pozostałych kibiców Widzewa czy tego drugiego klubu,
Gdyby było inaczej gdyby Polacy traktowali siebie i innych inaczej być może ich zarobki też były by inne, przecież bywało już w angli że związki zawodowe robiły dym że polakom za mało płacą i dyskryminuje się na tle rasowym, tym sposobem bronili siebie, a korzystali Polacy.
profil | IP logowane