Niektóre z tych historii skoñczy³y siê tragicznie, inne trochê mniej, sporadycznie mo¿na by³o doczekaæ siê happy endu. Nasuwa siê w zwi±zku z tym pytanie: skoro takie historie o rodakach, którym siê nie powiod³o, nadal stanowi± spor± czê¶æ w prasie emigracyjnej, czy to oznacza, ¿e jest na nie zapotrzebowanie? Hmm, je¶li tak, nastêpne pytanie brzmi: dlaczego?
Na pocz±tku fali emigracyjnej mo¿e by³ to dobry pomys³, bo dziêki tym prawdziwym historiom mo¿na by³o ostrzec kolejnych chêtnych do wyjazdu do ,,ziemi obiecanej’’, wp³yn±æ jako¶ na wyostrzenie ich czujno¶ci, zasugerowaæ zasiêgniêcie rzetelnych informacji przed wykonaniem radykalnego kroku. Pewnej czê¶ci to zapewne pomog³o, ale najwyra¼niej nadal istniej± tabuny naiwnych, którzy pojad± w ciemno, licz±c na cud. Skoro tak siê dzieje, to znaczy, ¿e albo ci ludzie nie dowierzaj± opisywanym historiom, albo po prostu gazet nie czytaj±. A skoro nie czytaj±, to po jak± cholerê nadal o tym pisaæ? I tu nasuwa mi siê tylko jedna odpowied¼: po to, ¿eby Polak móg³ siê lepiej poczuæ! Dlatego, ¿e pora¿ka innych krêci nas bardziej ni¿ czyj¶ sukces. Sto razy chêtniej przeczytamy o kim¶, kto wyjecha³ z polecenia jakiej¶ szemranej agencji (podejrzewaj±c nawet, ¿e jest szemrana) do pracy na stanowisku menad¿era przy zbiorach pomidorów i zosta³ ukarany za w³asn± g³upotê, ni¿ o kim¶, kto zaczynaj±c jako sprz±tacz w biurze, teraz siedzi przy w³asnym biurku i kto inny ¶ciera mu kurz z komputera. Kto¶, kto odniós³ tu sukces, pnie siê po szczeblach kariery, od razu wzbudza nasze podejrzenia oraz sprawia, ¿e zieleniejemy z zazdro¶ci. Czy¿ nie lepiej dowarto¶ciowaæ siê s³uchaj±c o Polakach, którzy zasuwaj± w fabryce po 16 godzin, jedz± wy³±cznie tosty z d¿emem i mieszkaj± w barakach bez pr±du? Albo o Kasiach, które pakuj± ca³y dobytek do tira, bo im kole¿anka powiedzia³a, ¿e w Anglii meble s± drogie i jad± na podbój tego raju, bez znajomo¶ci angielskiego, ¿eby pó¼niej obudziæ siê na ulicy. Wszystkie te historie opisane s± rzewnie lub prze¶miewczo i takie uczucia te¿ wzbudzaj±: wspó³czucie albo ¶miech. A wszystko to podszyte dzik± satysfakcj±, bo komu¶ gorzej, bo kto¶ g³upszy ni¿ my.
Dlaczego zawsze równamy do do³u? Dlaczego nie stawiamy sobie poprzeczki wy¿ej? Dlaczego w naszej mentalno¶ci zakodowane jest, ¿e kto¶, komu siê uda³o ma nas zdo³owaæ, a kto¶, kto poniós³ pora¿kê poprawi nam samopoczucie? Czemu nie odwróciæ sytuacji i nie wykorzystaæ sukcesu innych jako motywacji do w³asnych dzia³añ? W koñcu oni te¿ zaczynali, tak jak my i te¿ wiele przeszli, nie by³o im ³atwo i mieli w pewnym momencie dosyæ. Ale w przeciwieñstwie do reszty, oni nie skupili siê na narzekaniach na los wygnañca i piciu wódki ku pokrzepieniu serc, ani na karmieniu siê tragicznymi historiami z gazet. Poszli krok dalej i teraz mog± nazwaæ siê lud¼mi sukcesu. I nie musi to wcale oznaczaæ, ¿e zarabiaj± krocie czy s± s³awni. Nie, oni przede wszystkim nadal siê rozwijaj±, zdobywaj± coraz wiêcej do¶wiadczenia, inwestuj± w siebie, chc± robiæ co¶, co ich interesuje. Je¶li zdecyduj± siê na powrót do kraju bêd± mogli staraæ siê o pracê zgodn± z ich kwalifikacjami czy wykszta³ceniem, zamiast przedstawiaæ za¶wiadczenie o piêciu latach pracy na zmywaku w londyñskim pubie. Je¶li zdecyduj± siê zostaæ, bêd± mogli pi±æ siê po szczeblach kariery zawodowej, a ich integracja z tutejszym spo³eczeñstwem bêdzie przebiegaæ du¿o sprawniej, co nie oznacza wcale utraty polsko¶ci.
Jednak o nich w dalszym ci±gu pisze siê niewiele, bo to pora¿ka innych jest nam balsamem na duszê. Pod ka¿dym artyku³em opisuj±cym Polaków, którzy siêgnêli ,,wy¿szej pó³ki’’ zawsze znajdzie siê zjadliwy komentarz, maj±cy na celu obni¿yæ warto¶æ ich osi±gniêæ. Zamiast siê cieszyæ, ¿e s± w¶ród nas tacy, którzy mieli tyle samozaparcia i m±drej odwagi, ¿eby doj¶æ dalej, my bêdziemy na nich ujadaæ.
Kiedy w koñcu wyrwiemy siê z krêgu zawi¶ci i skupimy siê na poprawie w³asnego ¿ycia? Kiedy portret nas, Polaków, przestanie byæ w koñcu taki jednostronny?
Joanna Bli¿ycka
G³os Polski, nr 16, Luty 2008