Czas na rewanż
Gdy portugalski cwaniak oszukiwał Polaków nie wiedział, że nic tak nie łączy naszych rodaków za granicą jak wspólny wróg. Jeśli liczył, że pozostanie bezkarny, to bardzo się przeliczł. Dla niego, jego polskiego wspólnika i polskiej ,,panienki’’ nastały ciężkie czasy. Oszukani zaczęli domagać się zwrotu pieniędzy. Przez tydzień każdy wieczór wyglądał podobnie. Polacy przychodzili pod dom Portugalczyka, ten dzwonił po policję, ta ograniczała się do zapewnienia spokoju, by nie doszło do bójki. Dzień bez policji, dniem straconym, tak mówiła Anka. Na prośbę o pomoc ze strony oszukanych Polaków, policjanci powiedzieli, że nie mogą nic zrobić i poradzili, by udali się do Citizen Advice Bureau. Tłumaczenia ,,panienki’’ Halinki, że ,,pieniądze będą wkrótce’’, tylko dolewały oliwy do ognia. Sytuacja stawała się dramatyczna, gdyż kończyły się pieniądze na jedzenie. Nie było rady, trzeba było zacząć podkradać kapustę z pobliskich pól. Na kapuścianej diecie długo się nie pociągnie, więc chłopaki pewnej nocy zrobili obławę na stado pasących się w pobliżu owiec i w ten sposóbi zdobyli mięso na parę dni.
Od zaprzyjaźnionego Anglika, Ania dowiedziała się, że Portugalczyk wystawił samochód na sprzedaż i chce,,dać nogę’’ z Bostonu. 2-letni renault stał na pobliskiej stacji benzynowej, w miejscu, gdzie właściciele często wystawiają auta na sprzedaż. Wszyscy tracili już nadzieję na odzyskanie pieniędzy, więc w myśl powiedzenia,,my nie mamy, ale i Ty nie będziesz miał’’ postanowili dokonać nocnego,,przeglądu’’ auta. W ruch poszły kamienie, cegły, gwoździe. Po takiej demolce auto nadawało się tylko na złom. Portugalski oszust przestraszył się nie na żarty i następnego dnia zniknął z miasta. Oszust uciekł, problemy zostały.
Samopomoc Polska i czarne owce
Powoli, bo powoli, ale sytuacja zaczęła się normalizować. Ania była motorem wszystkich pozytywnych zmian. Poczuła się odpowiedzialna za tych ludzi, w końcu to ona namówiła ich do przyjazdu. Niestety, nie wszystko układało się po jej myśli. Michale, który do tej pory przekonywał wszystkich, że Portugalczyk oszukał i jego, okazał się zwykłym złodziejem. Pewnej nocy włamał się do pokoju Anki i ukradł jej wszystkie pieniądze. Mało tego, ukradł również samochód, który właściciel domu zostawił do dyspozycji Polaków. Ania pożyczyła kiedyś pieniądze znajomym dziewczynom na kaucję za mieszkanie, wiec myślała, że teraz może upomnieć się o ich zwrot. Niestety, te ,,urocze dziewczyny’’ odpowiedziały.
- Nie oddamy Ci kasy, bo Ty nas tu ściągnęłaś i jesteś nam coś winna, traktujemy to jak odszkodowanie.
No cóż, gdy znika wspólny wróg, znika solidarność między Polakami. Ania przeżyła również i to. W jej życiu było już wiele takich chwil, gdy myślała, że gorzej już być nie może. Jedna więcej nie sprawiała różnicy. Znowu prawdziwe okazało się przysłowie,,chcesz stracić przyjaciela -pożycz mu pieniądze’’.
Epilog
Mijały tygodnie, jeden po drugim członkowie grupy znajdowali pracę, odrabiali stracone pieniądze i wyjeżdżali do Polski. Anglia nie okazała się dla nich ziemią obiecaną. Anglia dała im lekcję życia, której nigdy nie zapomną. Pokazała, że człowiek może znieść więcej niż myśli, i że jak to kiedyś, ktoś ładnie powiedział: ,,co cię nie zabije, to cię wzmocni’’. Michale, wspólnik oszusta, nie ujechał daleko skradzionym samochodem. Rozbił go 50 mil od Bostonu. Zapewne wrócił do Polski i nie sądzę, by kiedykolwiek pokazał się ponownie w tych okolicach.
Pani Maria pracuje w fabryce i często odwiedza Anię, która została trenerem w fabryce żywności i razem z synem mieszka w miłym mieszkanku niedaleko Bostonu.
Jeśli na swojej drodze spotkacie człowieka, który zażąda od Was pieniędzy za ,,załatwienie’’ pracy, to skończcie rozmowę zanim będzie za późno. Możecie bowiem być pewni, że choć nie ma tego wypisanego na czole, to jednak jest OSZUSTEM. Nie dajcie się nabrać, bo nie zawsze możecie mieć tyle szczęścia, by na swojej drodze spotkać kogoś takiego jak Ania.
Cezary Niewadzisz, Głos Polski, nr 15,styczeń 2007