Czy te grupy były wtedy na Zachodzie?
– Były. Mechanizm lobbystyczny funkcjonował, ale był słabszy niż dziś.
U nas widzi go Pan Premier również?
– Widzę bardzo dobrze. Manipulacja świadomością społeczną jest potężna, choć stare normy tworzą jeszcze jakąś granicę. Na Zachodzie często nie ma już ograniczeń. Jeśli w Anglii można mieć do czynienia z policją dlatego, że wyraziło się w radiu w oględnych słowach wątpliwość, czy adopcja dzieci przez pary homoseksualne jest dla nich korzystna, katolickie ośrodki adopcyjne są zmuszane do kierowania dzieci do takich par – to jest to w oczywistej sprzeczności z fundamentalnymi zasadami demokracji i jest w interesie wyłącznie niewielkiej mniejszości, niewielkiej, ale bardzo wpływowej. I to jest właśnie to. Sądzę, że to, mówiąc najkrócej, efekt swoistego połączenia naszych losów narodowych i społecznych, różnego rodzaju opresji, przez które cierpieli nasi przodkowie i które, można rzec, odłożyły się w narodowej świadomości. Walczono z tym na różne sposoby, ale bez ostatecznego zwycięstwa. Są oczywiście jednostki wolne od tej przypadłości, a w wymiarze grupowym nie podlegają jej ludzie związani mocno z pewnymi ideami politycznymi.
Czy my wyczuwamy tę delikatną granicę, której nie powinniśmy przekraczać w kontaktach z UE?
– Sądzę, że wyczuwamy, a poza tym, nie należy do tego podchodzić z taką obawą. Trzeba zwalczać zastraszenie Polaków. Jeszcze Piłsudski zauważał i z tym walczył. Chwalił nawet swoje dzieci, gdy śmiało zachowywały się za granicą. Chodzi o to, żeby Polak jadący za granicę nie czuł się gorszy i zastraszony. Niestety, w bardzo wielu z nas to tkwi.
Jakie są tego przyczyny?
– U jednych to następstwo bardzo słabej kondycji społecznej. Ta kondycja była tak fatalna, jak ktoś ostatnio napisał, gorsza, niż u niewolników w Stanach Zjednoczonych. To oczywiście zostaje.
Czy takim samym standardom podlegają także politycy?
– Proszę pamiętać, że ci ludzie, którzy wywodzą się z wyższych warstw społecznych, mają to samo, tylko z innego pola.
Gdzie się to zrodziło – w naszej, czy w ich głowach?
– Część inteligencji, tej tradycyjnej, takiej postawy nie reprezentuje. Ja jestem daleki od myślenia narodowo-demokratycznego. Byłem wychowany w tradycji niechęci do takiego myślenia. Jak ktoś siebie nie szanuje, to jego samego też nie szanują.
Europa będzie się coraz bardziej jednoczyć. Jak dalece pozwoli się Pan Premier zunifikować?
– Jeżeli Europa będzie się unifikowała w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, tzn. jeśli Bruksela będzie wtrącała się w uprawę rzodkiewki w Polsce czy Danii, to się skończy zawaleniem. W moim przekonaniu, Unii Europejskiej bardzo potrzebna jest reforma, zmiana sposobu myślenia. To, co powinno być w Europie wspólne, to oczywiście wolny rynek, polityka obronna i zagraniczna, bo to czyni z Europy siłę. Natomiast cała reszta to państwa narodowe. Nie ma współczynnika kulturowego, tzn. ten, który głosuje w Portugalii i w Polsce, kieruje się czymś zupełnie innym. Oni nie myślą tak samo, bo nie mogą. Jednak demokrację trzeba zachować, bo to jest ogromna wartość. Jej upadek zawsze będzie prowadził do patologii i do rządzenia coraz gorszych mechanizmów. W nich ten brutalniejszy z czasem zawsze zaczyna mieć przewagę. Krótko mówiąc, nie może być europejskiej demokracji – może być tylko demokracja państwa narodowego.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.