Mariusz - fotograf, mieszkający w Wielkiej Brytanii od 3 lat, zauważa istotną kulturową różnicę.
- Tutaj do pubu chodzi się codziennie po pracy, zobaczyć znajomych, wymienić formułki grzecznościowe i pić. W Polsce ludzie chętniej spotykają się w domach, wpadają do siebie, rozmawiają o problemach.
W moim lokalnym pubie, ile razy przechodzę, widzę te same twarze. Jeden z bywalców może nawet palić papierosy mimo surowego zakazu obowiązującego w całej Wielkiej Brytanii. Po jego codziennym stanie wnioskuję, że w istotny sposób zasila pensje właściciela pubu.
Dwie kultury
W Polsce picie alkoholu, chociaż popularne, nie jest tak bardzo społecznie akceptowane i nie zawsze jest celem samym w sobie. W Wielkiej Brytanii widok pijanego człowieka oznacza jedynie, że miło spędził kilka ostatnich godzin.
- Uważamy, że picie jest ok. Kiedy widzę na ulicy grupę pijanych osób, wiem, że się dobrze bawiły – tłumaczy Dave, który jednocześnie podkreśla, że nie jest zwolennikiem szalonego picia. - W Polsce jednak inaczej się odbiera pijanych. Dużo gorzej, choć ostatnio i to się zaczyna zmieniać. W pewnym sensie są napiętnowani, nie budzą uśmiechu.
Zestawienie dwóch kultur, w których owszem, pije się alkohol, ale zupełnie inaczej, prowokuje do szukania odpowiedzi na pytanie, dlaczego różnice te są duże. Brytyjczycy wylądowali na szczycie tabeli w badaniach szacujących liczę osób pijących więcej niż przeciętna.
Małgosia uważa, że powodem jest, jak nazywa, autyzm społeczny Brytyjczyków.
- Polacy nie są uczeni tłumienia negatywnych emocji, Brytyjczycy są skrępowani innymi zasadami społecznymi, zgodnie z którymi nie okazuje się złych uczuć, trzeba je tłumić, co być może ich wyhamowuje. Zasklepieni, potrzebują alkoholu, by móc rozmawiać, żeby nawiązać kontakty z ludźmi.
Dave podkreśla fakt, że Polacy w pubie, jeśli zdarzy im się mieć zły humor, nie kryją fatalnego nastroju, co Brytyjczycy uważają za przejaw złego wychowania, nie zaś za zdrowe reagowanie na niepomyślne okoliczności. Dąsanie się na życie jest zajęciem, jakie można wykonywać w domu. Jeśli ktoś jest w złym nastroju, nie powinien wychodzić do pubu, w którym obowiązuje dobry humor.
Binge drinking stanowi poważny problem społeczny w Wielkiej Brytanii, tym bardziej, że zaczyna dotyczyć on młodego pokolenia, 18-24 latków, którzy szukają w alkoholu błyskawicznego rozluźnienia i zabawy.
Starsza o dekadę fikcyjna Bridget pije codziennie. Zapija smutki i celebruje radości alkoholem. Kiedy przeżywa małe osobiste tragedie czy sukcesy (wektor nastroju obojętny), sięga po telefon, by spotkać się z przyjaciółmi i wlać w gardło alkohol. Stała się już wzorem dla wielu kobiet w jej wieku. Trzeźwość nie jest w modzie w brytyjskiej pop kulturze. Czas zapytać, dlaczego - biorąc pod uwagę wyrafinowanie kultury wysokiej, którą ceni cały świat...
Aleksandra Łojek-Magdziarz, Cooltura