Jej postanowieniem noworocznym (a zatem czymś, co z założenia trudno zrealizować) było ograniczenie picia do mniej niż 14. Bridget stała się wzorem dla milionów kobiet, które zaczęły patrzeć na swoje niedoskonałości jak na zalety. W tym na nadmierne picie.
Brytyjczycy chodzą do pubów nie po to, by w nich roztrząsać losy świata. Ich wypadami rządzą bowiem inne zasady. Barmani podkreślają istnienie swoistej etykiety barowej, która wyznacza sztywne zasady funkcjonowania międzydrinkowego: żadnych poważnych dyskusji (wdawanie się w nie może być zagrożone karą postawienia zgromadzonym kolejki), żadnego nosa na kwintę, uśmiech i pijaństwo.
Polacy? Dziwna reputacja
- To zabawne, że Polacy mają reputację alkoholików – mówi Dave, który mieszkał przez 5 lat w Polsce, w której poza uczeniem angielskiego prowadził pub. - Brytyjczycy piją dużo więcej i dużo szybciej. Z perspektywy właścicieli pubu to duża radość i zapowiedź dobrych dochodów, kiedy gośćmi są moi rodacy. Polacy piją zdecydowanie mniej i wolniej.
Kiedy wieczorem poszłam ze znajomymi do lokalnego pubu, przyglądałam się sposobom picia, przeczytawszy uprzednio, że tempo ma kluczowe znaczenie, niekoniecznie jakość napoju. Potężni mężczyźni zamawiali pinty piwa i wlewali je do gardła, miało się wrażenie, jakby nie połykali, a bezpośrednio pompowali zawartość kufli do żołądka, pomijając kubki smakowe i doznania z nimi związane. W ten sposób znikało 5-6 pint w bardzo krótkim czasie.
- Zwykle 8 pint piwa wypadało na pijącego brytyjskiego gościa, kiedy byłem współwłaścicielem pubu – potwierdza moje obserwacje Dave - Polacy za to przynosili wódkę w reklamówkach. Kupowali colę i nalewali wódkę spod stołu, co jest zupełnie nie do przyjęcia w Wielkiej Brytanii. Pomijam już to, że to okradanie właścicieli pubu. Brytyjczycy tego nigdy nie robią.
Czym jest binge drinking?
Owo prędkie i chaotyczne picie, które ma na celu jak najszybsze osiągnięcie stanu upojenia alkoholowego z wszelkimi tego konsekwencjami, nazywane jest „binge drinking” (binge – biba, popijawa). Trudno o dokładną definicję tego określenia, powszechnie stosowanego przez media. W codziennym użyciu określa się tym zwrotem wypijanie dużej ilości alkoholu w stosunkowo krótkim czasie (przez jeden wieczór lub weekend), w czasie którego organizm przyjmuje więcej niż połowę rekomendowanej tygodniowej dawki alkoholu. W przeliczeniu oznacza to, że jeśli kobieta wypije wieczorem 3 duże kieliszki wina, a mężczyzna 4 pinty piwa, to przyłączą się do licznego grona binge drinkers.
Lekarze jednak nie są zgodni co do tego, jak bardzo szkodliwe jest binge drinking. W 1987 roku rząd brytyjski określił wytyczne, sugerujące, że tygodniowa dawka przyjmowanego alkoholu nie powinna wynosić więcej niż 14 jednostek dla kobiet, 21 dla mężczyzn. Niedawno jednak „The Times” opublikował słowa jednego z autorów owych zaleceń, Richarda Smitha, członka Royal College of Physicians, który stwierdził, iż owe szacunki były jedynie „inteligentnym zgadywaniem”, „wziętym z sufitu”.