Owszem następuje masowy renesans niektórych emigracyjnych autorów, ale to tylko w kraju. Młodzi ludzie szukają obecnie Herlinga Grudzińskiego, Gombrowicza. Nakłady ich książek są dziś wyczerpane. Każdy nowy tom znika z półek w ciągu tygodni.
Nie można jednak przewidzieć, czy któryś z nich będzie poczytny za dajmy na to dziesięć lat, czy będzie zainteresowanie kolejnego młodego pokolenia.
– Chce pan powiedzieć, że rozwiązań czasem trzeba szukać drogą testów...
– Proszę mi wytłumaczyć (to już z inny temat) co mieli zrobić Niemcy, żeby trzy miliony ludzi z dawnego NRD, tych najlepiej wykształconych, najenergiczniejszych i najzaradniejszych, nie wyjechało ze wschodnich landów na zachód kraju? Jak przewidzieć skalę tego zjawiska, jak temu zapobiec? Niemcy w zasadzie o sprawie dyskretnie milczą. Bo było to i jest niepowodzenie w ogromnej skali. Z eksperymentem szły ogromne pieniądze na inwestycje w każdej niemal dziedzinie życia. Cóż, mimo rozmachu przedsięwzięcia najlepsi mieszkańcy wschodnich Niemiec masowo przenosili się na zachód.
Taka była tendencja, a może złudna nadzieja, że gdzie jest ustabilizowana sytuacja i względny dostatek, tam będzie się żyło lepiej.
Ogromny wysiłek państwa nie przełożył się na społeczne efekty.
– Ale chyba nie ma innego wzoru. Polska może jedynie wyciągnąć z tej lekcji jakąś naukę dla siebie. Podobieństwa sytuacji narzucają się same – dwa miliony Polaków opuściło swój kraj, szukając miejsca z ustabilizowaną sytuacją i względnym dostatkiem, gdzie będzie się żyło lepiej.
– Weszliśmy do Unii Europejskiej na równych prawach. Nie po to kolejne rządy suwerennej Rzeczypospolitej zabiegały o europejskie dla Polski partnerstwo, by teraz z nie go nie mogli korzystać polscy obywatele. Nie ma wprawdzie jeszcze pełnych swobód – jeśli idzie o rynek pracy to na pełne otwarcie, jak wiadomo, zdecydowali się od razu tylko Anglicy, Irlandczycy i Szwedzi – ale z czasem dołączyły do nich kolejne kraje, ku pełnej równości idzie i w przyszłości będzie to temat zupełnie otwarty.
Polacy znów są Europejczykami. Czy to znaczy, że żyjemy w jednej unijnej rodzinie rodzin? Ta idea nie jest doprowadzona realnie do zadowalającego punktu, ale jak się porówna obecną sytuację z punktem startu, to można mówić o satysfakcji.
– Satysfakcję mają również ci, którzy wyjechali z Polski. Oni nie spieszą się z powrotem.
– Nie widzę potrzeby, by wydawać pieniądze na natychmiastowe powroty Polaków do kraju. Widzę natomiast konieczność wprowadzania takich zmian strukturalnych i reform – wyraził to już premier w swym programie – które pójdą w stronę liberalizacji rynku, konkurencji, inwestycji, ułatwień dla małego biznesu.
Ludzie muszą widzieć efekty zmian, mieć bodźce do powrotu. Niech sobie policzą: wyjechałem do pracy za granicę, tam zarabiam więcej, ale i wydaję więcej; może w Polsce, gdzie tyle nie wydaję mogę więcej zarabiać, może łatwiej mi będzie prowadzić jakiś biznes w swoim kraju.
– Niemcom nie udało się zatrzymać w miejscu swych wschodnich mieszkańców mimo wielkich zmian i inwestycji...
– Nie ma innej drogi. Potężniejsze od Polski państwo ma podobne trudności. Nie jesteśmy zatem narodem nieudaczników. Jesteśmy po prostu w obrębie problemu, którego nikt na świecie nie przetestował: wyjście z komunizmu do gospodarki wolnorynkowej, wyjście z centralizmu do wolności. Papież Jan Paweł II zawsze przypominał, że za tym kryje się wzrost odpowiedzialności, na którą nie wszyscy są gotowi...
Odpowiedzialność nie ciąży tylko na jednostkach, ona ciąży na wspólnocie, na edukacji i systemie wychowania, na samorządach i na państwie. Wszyscy musimy znaleźć odpowiedź na pytanie: co zrobić, by ludzie umieli i chcieli wykorzystywać wolność wyboru w sposób nie sprzeczny z interesami ogółu, a zgodny z interesem własnym, ich rodzin i najbliższych.
To postępuje. Mam dużą nadzieję, że kilkuletnia kadencja obecnego rządu będzie sprzyjała upodabnianiu się Polski do standardów obowiązujących w Europie Zachodniej.
Mam tę nadzieję dlatego, że znam ludzi tworzących obecny rząd, znam bohaterów nowego początku. Na premiera Tuska patrzę krytycznie, jak spogląda ojciec na syna, ale i z zadowoleniem, bo widzę w tej grupie ludzi twórców przyszłego sukcesu.
Dziennik Polski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.