Zauważalna jest jednak ewolucja religii i postaw, liberalizowanie poglądów. Ostatni numer magazynu TimeOut opublikował reportaż o tzw. speed dating, czyli szybkich randkach organizowanych dla młodych muzułmanów i sikhów. Są to ludzie urodzeni już w Wielkiej Brytanii i bardziej liberalnie podchodzą do religii rodziców, która zabraniała randek. Na asianspeedD8.com, młodzi ludzi szukają odpowiedniego i religijnego partnera. Trzeba też dodać, że takie randki wynalezione zostały na zachodnim wybrzeżu USA przez rabina.
Wspólnota
Rozpędzeni londyńczycy coraz częściej szukają uspokojenia w religii. Naprzeciw ich potrzebom wychodzą centra buddyjskie, prowadzące zajęcia z medytacji. Na Bethnal Green we wschodnim Londynie działa jedno z nich. Szczyci się tym, że mieszczące się w nim sklepy i lokale, oparte są na etycznym, sprawiedliwym handlu. Spotkany w barze wegetariańskim Maciek, opowiada o swojej fascynacji buddyzmem: – Ludzka natura jest oświecona, tak uważają buddyści. Ona jest totalną doskonałością i odpowiedzią na wszystkie pytania. Jak ją wydobyć? Tylko przez medytację. Szukać musisz w sobie. Porozumieć się ze swoim „ja”. Ta natura może cię w 100 procentach oświecić. To jest to, czego nam brakuje. Teraz jesteśmy na ziemi i zatruwamy głowę tysiącem wiadomości, relacji, konfliktów i reklam. Połączenie z twoim „ja” zaciera się.
Na uspokojenie i chwilową ucieczkę od cywilizacji stawiają też hinduiści. Choć wędrując do świątyni Shri Swaminarayan w Neasden, na północy miasta, mijamy markety i centrum handlowe pełne ludzi w świątecznej zakupowej gorączce. W oddali widać też stadion Wembley i rodzi się refleksja, że piłka też może być traktowana jak religia. W Afryce kiedyś pytano przybysza: „jaka jest twoja religia?”, a teraz: „jakiej drużynie kibicujesz?” Zamyśleni nad tym, wchodzimy w ulicę tradycyjnych szeregowców, zza których wyłania się jeden z siedmiu cudów Londynu według tygodnika TimeOut - świątynia hinduistyczna, czyli mandir, największa poza Indiami. Świątynia otwarta jest dla każdego, można poczuć atmosferę, jedzenie i muzykę. Kompleks składa się z dwóch części - mandiru i sali modlitw. W środku podziwiamy marmury i granity, wysyłane z Bułgarii i Włoch do Indii, gdzie zostały przygotowane do budowy i ozdobione rzeźbami.
Sam mandir był budowany przez członków społeczności. 1100 z nich poświęcało na to swoje weekendy i czas po pracy. Niektórzy sprzedali swoje biznesy, by pomóc w finansowaniu przedsięwzięcia. To zbudowało ich wspólnotę.
Spełnienie
Babilonowi, czyli komercjalizacji przeciwstawia się też rastafarianizm, pochodzący z Jamajki. Ruch kojarzony z muzyką reggae i dredami, wywodzi się z chrześcijaństwa, choć wyznawcy nie wierzą w Jezusa, tylko w Hajle Sellasje, znanego nam z „Cesarza” Ryszarda Kapuścińskiego.
Jamal - Polak, który uczył się od mistrzów na Jamajce - należy do Dwunastu Plemion Izraela, jednego z odłamów rasta. Uczestniczy w życiu wspólnoty na Streatham Common, gdzie należy do sekcji bębniarzy, bierze udział w obrzędach i koncertach.
O wszystkich religiach Londynu mówi: – Widziałem rastamanów, od których bije miłość. Tak, jak od spełnionych katolików, buddystów czy innych. Nieważne, w co wierzysz; ważne, czy jesteś dzięki temu szczęśliwy.
Jarosław Sępek, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.