Kiedy już się otworzymy, czasem rodzą się problemy. Największy kontrast między religiami, na jaki zwraca uwagę ksiądz Kwiatkowski, to katolicy i muzułmanie.
- Przychodzą do nas katoliczki, które mają narzeczonych muzułmanów i chcą wziąć ślub. Wtedy widać różnice. Są trzy elementy: pytamy, jaka będzie ceremonia, bo Kościół katolicki nie zgadza się na inną niż w kościele. Co z dziećmi? Jakiego będą wyznania? I po trzecie, czy będzie swoboda wyznania dla żony?
Na kursach w języku angielskim, organizowanych przez księdza dla przyszłych małżonków, na 10 par - 6 to muzułmanin i katoliczka. – Nie zachęcamy ich do zawierania małżeństwa. Rozejście się tych dwóch religii jest zbyt duże – mówi ksiądz.
- Często u muzułmanów rodzina nie zgadza się na chrzest, dziecko zostaje muzułmaninem i jest dramat – dodaje ksiądz Dariusz Kwiatkowski.
Kontrowersje
W dzielnicy Whitechapel pięć razy dziennie z minaretu słychać nawoływania muezina do modlitwy. To wokół niej układa się dzień wyznawców Allaha. - Muzułmanie nie świętują Bożego Narodzenia. Ale szanujemy je tak jak wszystkie święta innych religii. Jezus jest w islamie bardzo ważny, nie wierzymy, że jest Synem Bożym, ale jest prorokiem zesłanym przez Boga – mówi Mohammad Shakir z East London Mosque.
Oczywiste różnice między dwoma wyznaniami prowadzą do powstawania nieporozumień i kontrowersji. Islam kojarzony jest przez opinię publiczną z ekstremistami nawołującymi do zamachów terrorystycznych; mówi się, że jego wyznawcy chcą zalać Europę i wprowadzić tutaj swe prawa. Władze Londynu publikują raporty wykazujące, że prasa pisze o muzułmanach głównie negatywnie. Z drugiej strony sama społeczność muzułmanów nie jest jednolita, nie mówi jednym głosem i nie do końca radzi sobie z neutralizowaniem ekstremistów wśród swoich wyznawców. W kwestii nawiązania dialogu jest jeszcze dużo do zrobienia.
Oprócz oczywistego wpływu na życie codzienne, religie mają też oddziaływanie w innych aspektach życia. Podróżując po Londynie zatrzymajmy się na chwilę przy jej oddziaływaniu na politykę. Poseł Virendra Sharma z Partii Pracy, opowiadał w rozmowie z Coolturą, że startując do parlamentu musiał walczyć z silną opozycją we własnej formacji. – To, co się stało, było najsmutniejszą rzeczą, jaka może wydarzyć się w systemie demokratycznym. Pojawili się ludzie mówiący, że kandydatem powinien być sikh, który nosi turban. Ja jestem wyznania hinduistycznego, ale nie praktykuję. Mój cały styl życia oparty jest na laickości. Im chodziło o religię, a ja nie patrzę przez ten pryzmat.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.