Szesnaście tysięcy porad

Przedstawiciele Citizens Advice Bureau nie mieli chwili wytchnienia. – W ciągu kilku godzin udzieliliśmy ponad 40 porad. Wielu Polaków dopiero tam dowiedziało się, że w ogóle istnieje taka organizacja – mówi Bożena Krahn, z Citizens Advice Bureau w Enfield.

Wasze biura znajdują się prawie we wszystkich dzielnicach Londynu...

...a także w każdym większym mieście w Anglii oraz w regionach wiejskich. To zespół indywidualnych organizacji o podobnym zakresie obowiązków i podobnych zasadach działania funkcjonujących pod wspólną nazwą Citizens Advice Bureau. Przy czym – co warto podkreślić – każde biuro jest jednostką autonomiczną, mającą swój własny zarząd, strukturę oraz budżet. Naszym głównym zadaniem jest niesienie pomocy mieszkańcom okręgu, na którego terenie biuro się znajduje. Działalność biur dostosowana jest do potrzeb społeczności zamieszkującej dany okręg.



A te potrzeby są różne...

Bywa, że nawet to bardzo. Miasto – wieś, dzielnice biedne – dzielnice zamożne, rejony w których mieszka duża ilość ludności napływowej – rejony gdzie występuje homogeniczna struktura wsi angielskiej. W powyższych przypadkach różnice są oczywiste. Ale także na obszarach z dużą ilością ludności napływowej potrzeby są inne; w zależności od struktury etnicznej tej społeczności.

???

Weźmy na przykład takie dzielnice jak Southall czy Newham, gdzie duży procent mieszkańców pochodzi z Azji czy Afryki. Jest tam większe zapotrzebowanie na usługi dotyczące spraw związanych z przepisami imigracyjnymi oraz pomocą dla uchodźców, świadczeniami socjalnymi, bezdomnością, zakwaterowaniem, dyskryminacją. Procent tego typu spraw jest tam większy, niż to ma miejsce chociażby na Fuhlam, Kensington czy Hampstead.

Po przystąpieniu nowych krajów do Unii Europejskiej struktura demograficzna wielu londyńskich dzielnic uległa zmianie.

I nadal ulega, co ma odzwierciedlenie w naszej działalności. Napływ imigrantów z Europy Wschodniej, w tym głównie Polaków, spowodował konieczność dostosowania profilu działalności poszczególnych biur do ich potrzeb. W dzielnicy w której pracuję – Enfield, jeszcze niedawno do wyjątku należało spotkanie osób polskojęzycznych. Teraz to już norma, język polski słyszy się wszędzie – w sklepach, na ulicach, w bankach, urzędach...