Nie tylko w UK
Swoista wrogość wobec imigrantów z Europy Wschodniej jest zjawiskiem nowym. Dotychczas lepiej rozwinięte kraje europejskie narzekały na przybyszów z Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, Azji. Chciały mieć tanią siłę roboczą, jednak nie były gotowe zaakceptować ich potrzeb kulturowych, religijnych ani zapewnić im takich samych praw, jak swoim rdzennym obywatelom. Dziś podobne nastawienie można zauważyć także wobec imigrantów z naszej części Europy, jak zauważa prestiżowy tygodnik „The Economist”. W wielu państwach europejskich panują obecnie anty-imigranckie nastroje. We Francji wybory prezydenckie wygrał Nicolas Sarkozy posługując się antyimigrancką retoryką. Powołane przez niego ministerstwo do spraw tożsamości narodowej i imigracji reguluje napływ obcokrajowców do Francji oraz decyduje o „przepustkach” dla ich rodzin. Muszą one przedstawić wyniki testów DNA świadczące o faktycznym pokrewieństwie, aby Francja pozwoliła im wjechać na swoje terytorium. Podobnie we Włoszech – po morderstwie Włoszki przez imigranta z Rumunii – centrolewicowy rząd Romano Prodiego przyjął ustawę umożliwiającą natychmiastową deportację obywateli innych państw unijnych. Rumuńscy Cyganie stali się obiektem ataków, a ich osiedle pod Rzymem zostało zrównane z ziemią przez włoską policję. Z kolei w Danii i Szwajcarii w ostatnich wyborach wielkie poparcie zyskały partie, które chcą ograniczyć imigrację. Szwajcarska Partia Ludowa zwyciężyła, zyskując 29 proc. głosów oraz o siedem mandatów więcej niż poprzednio. Duńska Partia Ludowa uzyskała niemal 14 proc. poparcia.
Powiedzmy szczerze
Imigranci zawsze odgrywają rolę kozła ofiarnego. Są potrzebni do pracy, ale z czasem ich obecność zaczyna zawadzać – wyjaśnia profesor Iglicka i przypomina, że Wielka Brytania gorąco zachęcała Polaków do przesiedlenia się na jej terytorium. - Brytyjczycy zaprosili nas tutaj do pracy, a tym samym do życia i nie ma w tym nic dziwnego, że chcemy mieć dzieci – komentuje Kazimierz Marcinkiewicz. O kwestii dużej liczby narodzin wśród brytyjskiej polonii rzetelne brytyjskie gazety pisały w zupełnie innym tonie niż „Daily Mail”. „Byłoby lepiej gdyby politycy wyjaśniali nam cierpliwie, że napływ Polaków w ostatnich kilku latach uczynił nam dużo dobrego. Jak pokazują statystyki, Polacy nie tylko nie kradną brytyjskich miejsc pracy, ale ich obecność przysporzyła się do zwiększenia ich liczby, czego brytyjscy politycy nie przypominają nam zbyt czesto” – pisał w zeszłym tygodniu „The Economist”. „Nie wspominają także, że wielu imigrantów z Europy Wschodniej jest tu tymczasowo, a nie na zawsze. Jak do tej pory wielu Polaków wróciło do domu, bo nasz rynek budowlany nie jest już w rozkwicie, tymczasem pensje w Polsce rosną.” Jeśli tak dalej pójdzie, nasze dzieci będziemy rodzić w Polsce.
Magda Qandil, Polish Express