- Dla mnie jest wzruszające, gdy przyjeżdża do mnie na przykład wnuczka Zofii Kossak, urodzona i wychowana w Anglii, która mówi płynną polszczyzną. To jest piękne przywiązanie do Polski i kultury.
Profesor uważa, że ruchy ludności są normalne i tak powinno być na świecie.
- Czy jak Anglik wyjeżdża do Nowej Zelandii to zdradza Londyn? – pytał retorycznie.
- Ja mam synową Kanadyjkę, która mieszka z moim synem w Warszawie. Czy ona zdradziła Kanadę? Ja takiej kategorii w ogóle nie przyjmuję. To jest indywidualne rozstrzygnięcie człowieka. Ja sam nie chciałbym żyć na stałe za granicą, mogłem mieć takie szanse, ale nie chciałem. I nikogo nie nakłaniam do powrotu czy wyjazdu, bo jestem na tyle liberalny, choć konserwatywny i tradycyjny, że zachowuję swoje wartości, ale nikogo do niczego nie zmuszam.
Według słów Władysława Bartoszewskiego człowiek, który nie jest zakompleksiony, a kulturowo głęboko związany ze swoją ojczyzną, powinien też patrzeć z zainteresowaniem na inne kultury. Profesor wspomniał naukowców, odkrywców, kompozytorów, którzy tworzyli w innych krajach, często tam się rodzili i wychowywali. Bartoszewski podawał też przykład Fryderyka Chopina, który dzielił swoje życie pomiędzy kulturę polską a francuską.
- Na szczęście nie ma tu zjawiska zawłaszczania kompozytora na rzecz jednego z krajów. To jest bardzo pozytywny przykład budowania mostów.
Patriotyzm
Miłość do ojczyzny nie zawsze jest prosta.
- Są wspaniałe przejawy pochłaniające, absorbujące, uskrzydlające, unoszące pod niebo, i są zawody, depresje, wahania. To jest ludzkie – mówił w POSK-u profesor.
Zmienia się też samo pojęcie patriotyzmu. W czasach wojny i konspiracji nie było w nim racjonalizmu, tylko duma i troska o Polaków walczących na froncie. Dziś pojęcia patriotyzmu są bardziej przystającymi do globalizującego się, technologicznego i internetowego świata. - Świata, który nie wiem jak daleko posunie się w tym szaleństwie. Miejmy nadzieję, że jakieś żywe dziewczęta będą w przyszłości, nie tylko roboty, i dzieci będą się rodziły normalnie – żartował profesor. – Dzieją się dziwne rzeczy, niemniej nie zwalniają nas one od myślenia, jaka jest nasza odpowiedzialność.
Dzisiejsze pojęcie patriotyzmu, to według profesora odpowiedzialność za naszą polską wspólnotę.
- Kraj potrzebuje jeszcze kilkunastu, może 20 lat, żeby stać się normalną demokracją. To może wyglądać na przerażającą perspektywę – mówił Władysław Bartoszewski.
- Ale chcę was pocieszyć, nie trzeba się przejmować. Jeśli Bóg nie przewidziałby złych rzeczy, to wśród dwunastu apostołów jeden nie byłby zdrajcą. To jest bądź co bądź 8 procent. Nie wiem czy to dużo czy mało. Myślę, że skończonych łajdaków w społecznościach ludzkich jest jednak mniej niż 8 procent – mówił Bartoszewski, wzbudzając uśmiechy na sali. - To nie jest przypadkowe, zawód może spotkać każdego, tak jak Jezusa wybierającego uczniów. A jednak wielkie dzieło posuwało się do przodu.
Wracając do zagadnienia emigracji Władysław Bartoszewski podał przykład Niemiec, kraju bogatego, którego obywatele też migrują, ze wschodniej części na zachód. Profesor zdecydowanie stwierdził, że ludziom mieszkającym za granicą nie można odmówić patriotyzmu.
- Wejście Polski do Unii daje również szansę szukania i wybierania życia w różnych miejscach. Niemcy osiedlają się w innych krajach, Brytyjczycy wyjeżdżają do Nowej Zelandii czy Australii. Wcale nie uważam, że wybór innego miejsca jest czymś gorszym. Ważne jest to, jakim człowiek jest, jak się zachowuje i jaki jest jego stosunek do ojczyzny – powiedział.
- Ja myślę, że to jest naturalne. Część ludzi zarobi na kupno mieszkania czy domu, i wrócą, tak jak wracali Grecy czy Włosi w swoim czasie. Oni marzyli o tym żeby się urządzić u siebie, tak samo jak Polacy. Ci, którzy odnajdą satysfakcję za granicą, zapewne zostaną na dłużej. Ale rola Polaków i Polek w świecie może być bardzo różna. To jest dla młodych szansa, patrzę na to ze spokojem.
Jarosław Sępek, Cooltura