Szpital. O tym, gdzie będziemy rodzić decydujemy sami. Warto tutaj zaznaczyć, że brytyjska służba zdrowia jest nieco inaczej skonstruowana niż polska i aż do porodu przyszłą mamę prowadzi siostra położna. Lekarza zobaczymy dopiero przy rozwiązaniu, a i to na chwilę tylko, aby sprawdził czy wszystko jest w porządku. Oddział położniczy w Royal Hospital w Belfaście ma opinię jednego z najlepszych w Wielkiej Brytanii, dlatego my wybraliśmy właśnie ten na miejsce narodzin naszego synka. Tutaj również organizowane są zajęcia w szkole rodzenia. Bardzo miłe pielęgniarki przygotowały nas oraz innych przyszłych rodziców na jeden z najważniejszych momentów w życiu. W końcu, jako nowicjusze, absolutnie nie wiemy, czego możemy się spodziewać.
Należy pamiętać, iż w okresie ciąży przyszła mama ma robione jedynie badania krwi, moczu oraz USG. Nie można liczyć na badanie ginekologiczne ani inne bardziej wnikliwe badania prenatalne. Podobnie „oszczędnie” jest również w szpitalu. Kobieta jest przyjmowana na krótko przed porodem i, jeśli wszystko przebiegnie dobrze, pozostaje w szpitalu tylko kilka godzin po porodzie. Jeśli wystąpi potrzeba pozostania pod okiem lekarza dłużej, to oczywiście nikt nas stamtąd nie wyrzuci. Po urodzeniu dziecka szpital również wystawia odpowiednie zaświadczenie, z którym idziemy do tutejszego urzędu miasta (City Hall), aby uzyskać akt urodzenia (plus jego skrócony odpis). Czynność ta kosztuje nas 5 funtów. W tym momencie nadajemy również imiona naszemu maluchowi.
To tyle ze strony organizacyjnej. Emocjonalnie na pewno każdy takie wydarzenie przeżywa inaczej. Trudno jednak wyrazić co czuje młody tatuś widząc swoje dziecko w minutę po urodzeniu... Można to właśnie nazwać doświadczeniem cudu. Od tej chwili nasze życie już nigdy nie będzie wyglądać tak jak wcześniej – pojawił się oto mały człowieczek, któremu w pełni podporządkowany jest nasz plan dnia. Czasem rozmawiam ze znajomymi, którzy jeszcze nie zdecydowali się na taką zmianę w życiu. Dziecko jest dla nich po prostu abstrakcją i nie potrafią sobie wyobrazić życia „w pieluchach”. Zawsze odpowiadam, że ja nie potrafię sobie wyobrazić życia bez malucha. To wspaniała przygoda, którą po prostu warto i trzeba przeżyć.
Paweł Bruger