Chodzi mianowicie o skandal, bo tak to zostało nazwane w mediach i jest skandalem w istocie, dotyczący wykrycia przez prasę faktu, iż w wielu firmach ochroniarskich znajdują zatrudnienie nielegalni imigranci z całego świata. Sprawa jest o tyle poważna, że dotyczy to również firm ochroniarskich wynajętych bezpośrednio przez rząd Jej Królewskiej Mości do ochrony członków tegoż rządu, budynków rządowych i pojazdów służbowych najwyższych dostojników w państwie. W tym samego premiera.
Prasa, w tym i nasza gazeta, pisała o tym szeroko, jednakże dość jednostronnie i bez podawania bardzo istotnych szczegółów tej afery. Nie każdy także zdaje sobie sprawę, że wynikłe z tego tytułu problemy dotyczyć będą w znacznym stopniu naszych rodaków. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że: Polacy stanowią znaczny odsetek pracowników ochrony wszystkich szczebli w tym kraju. Wszystko wskazuje na to, że wszyscy zatrudnieni w ochronie, w tym i Polacy, poddani zostaną ponownej weryfikacji, co w praktyce oznacza ponowne zdawanie egzaminów na licencje i związane z tym koszty. Zacznijmy jednak od początku.
Tak jak w wielu innych branżach proces naboru pracowników do firm ochroniarskich odbywa się za pośrednictwem JOB Centre Plus, ogłoszeń w gazetach czy też wyspecjalizowanych agencji. Oferty takiej pracy pojawiają się także na wszystkich targach pracy, w tym na organizowanych dla Polaków. Wymagania, przynajmniej teoretycznie, nie są wygórowane, aczkolwiek kandydat musi legitymować się ważnymi dokumentami tożsamości, mieć prawo do pracy na terenie UE, a co najważniejsze być osobą niekaraną sądownie. Zwykle w ogłoszeniach prasowych, które udało mi się znaleźć, oczekuje się od pięcio- do dziesięcioletniego nawet sprawdzalnego CV, rekomendacji, zaświadczenia o niekaralności, czyli jak to nazywają nasi gospodarze „full checkable history”. Poza tym kandydat przyjęty do pracy zanim ją zacznie, musi przejść kilkutygodniowy kurs i uzyskać licencję od organu nadzorującego pracę agencji ochroniarskich czyli SIA ( Security Industry Authority). Niektóre firmy żądają jej na wstępie, inne ułatwiają jej zdobycie, organizując szkolenia dla swoich pracowników. Licencja nie jest darmowa. W zależności kto ją organizuje oraz jakiego jest typu, kosztuje ona od 150 do 250 funtów. I tu znów, jedne firmy pokrywają jej koszt same, inne obciążają nim kandydatów na ochroniarzy. Nie ma to zresztą większego znaczenia, jako że taka licencja to jakby inwestycja w siebie, która zwraca się całkowicie po kilku tygodniach pracy. Bywa jednak i tak, że dla niektórych stanowi to spory wydatek z ich skromnego budżetu.
Pierwszy kruczek
Każdy z nas mieszkający na terenie tego kraju zauważył zapewne, że większość ochroniarzy, jakich spotkać można na różnych imprezach, czy to sportowych czy rozrywkowych, przed klubami w ich wnętrzu, na paradach, festiwalach i w ogóle masowych imprezach, to imigranci. Przeważnie spoza Europy. To samo dotyczy służb ochroniarskich zatrudnionych w handlu. Zarówno w sklepach, jak i centrach handlowych, jakie są w każdej dzielnicy tego miasta oraz w prawie każdym większym i mniejszym mieście. Nic to zresztą dziwnego, praca ta jak wiele innych, nie jest dość atrakcyjna ani płacowo, ani godzinowo dla rodowitych Brytyjczyków. Mało jest wolnych weekendów, w czasie których największe jest zapotrzebowanie na pracę ochroniarzy. Pracuje się często na świeżym powietrzu, o różnych porach dnia i nocy, a także w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Zarobki zaś także nie są porażające. Średnia to około 7,5 funta na godzinę. Zdarzają się wprawdzie firmy, gdzie stawki są znacznie większe, ale trudno się do nich dostać. Wymagania są bardzo wysokie, szczególnie jeżeli chodzi o warunki zewnętrzne oraz poziom wyszkolenia. W zasadzie przyjmują one prawie wyłącznie byłych komandosów, policjantów z oddziałów specjalnych, byłych lub czynnych sportowców uprawiających sztuki walki wręcz. Praca tam jest poza zasięgiem przeciętnego kandydata.