– Po wojnie ludzie się złożyli, aby mieć własną szkołę parafialną. Kupili na własność budynek i było dobrze, dopóki parafia nie zapytała, na co idą nasze pieniądze. Okazało się, że Fundacja miała przeznaczać na sobotnią szkołę rocznie około 70 tysięcy funtów, gdy pozostałym w Wielkiej Brytanii wystarczał budżet 15-20 tysięcy – zdradza szczegóły. Gdzie poszły pieniądze, skoro szkoła twierdzi, że nie dostała z PBF-u ani pensa? Ksiądz odsyła po wyjaśnienia do prezesa Sikorskiego.
Będą rozmowy
Zadzwoniliśmy do prezesa Janusza Sikory–Sikorskiego z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Na nasze pytanie zareagował ze złością. – Dopóki nie usłyszę, od kogo się pan o tym dowiedział, nie będę niczego komentował. Jestem poważnym człowiekiem i nie zamierzam odnosić się do anonimowych donosów – powiedział wzburzony. I rzucił słuchawkę.
Księża z innych parafii również nabierają wody w usta. – My jesteśmy tylko żołnierzami. Niech się szef wypowiada – usłyszeliśmy w kościele św. Andrzeja Boboli.
Mniej nerwowo zareagował rektor prałat Tadeusz Kukla. – Ci, którzy zarządzają szkolnym budynkiem, poczuli się nagle jego właścicielami. A to nie jest ich dom – przekonuje. Przyznaje, że słyszał o niejasnościach wokół finansowania szkoły. – Była powołana komisja, dopatrzyli się tam jakiś nieprawidłowości. Ale nie chcę wdawać się w szczegóły.
Rektor mówi, że widział przed kościołem napisy nawołujące do bojkotowania go. Trafił do niego również list, taki sam jak ten nadesłany do naszej redakcji.
– Chciałbym zidentyfikować osobę, która go napisała.
Prałat Tadeusz Kukla zapewnia jednak, że budynek przy Devonia Road 20 nie zostanie sprzedany. – Planuję spotkanie z parafianami. Mam nadzieję, że uda się spotkać już 27 listopada i wyjaśnić wszystkie sprawy.
Tomasz Ziemba, Polish Express
