14/11/2007 14:37:15
Według gazety, karetka reanimacyjna potrzebowała 22 minut od chwili wezwania, by do dotrzeć do domu Rutkiewicza. Mężczyzna zmarł pomimo prób reanimacji. Wcześniej rezultat nie przyniosły starania 43-letniej córki Rutkiewicza, Lindy, która nie wyklucza się pozwania publicznej służby zdrowia o odszkodowanie.
Zrozpaczona córka zatelefonowała na pogotowie po raz pierwszy o godz. 19.09, po raz drugi - o 19.22. Tymczasem pogotowie zjawiło się o 19.31. Sprzęt reanimacyjny nie wyczuwał już pulsu, a po przewiezieniu go do szpitala lekarze stwierdzili zgon.
Załoga karetki - jak twierdzi gazeta - jest zdruzgotana tym, iż z powodów regulaminowych przekazano jej wezwanie z opóźnieniem.
"System nie wykazuje, że załoga karetki reanimacyjnej jest wolna i może zostać wysłana do nagłego przypadku do chwili aż upłynie czas wyznaczony na przerwę. Jest tak zawsze, z tą różnicą, iż tym razem doszło do śmierci człowieka" - powiedziało gazecie anonimowe źródło na pogotowiu.
Szkockie Pogotowie Ratunkowe (The Scottish Ambulance Service) wszczęło dochodzenie w sprawie procedury zastosowanej w tym konkretnym przypadku. Rzecznik pogotowia stwierdził, że "wezwanie przyszło w czasie dużej liczby zgłoszeń, a pomoc została udzielona tak szybko, jak okazało się to możliwe, w ciągu 22 minut".
Rutkiewicz był w czasie wojny więźniem obozu koncentracyjnego, z którego zbiegł i przedostał się do Wielkiej Brytanii, by tam wstąpić do Polskich Sił Zbrojnych.(gazeta.pl/PAP)
21 listopad '07
Andrew_Bird napisał:
profil | IP logowane
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...