„Tak, mój związek też rozpadł się przez Londyn. A konkretnie przez to, że mnie się tu podoba, a jemu nie. Że ja chce tu zostać, a on chce wracać do Polski…” – takie zdania słyszy się coraz częściej.
Pokusy Londynu

Można by się zatem zastanawiać co takiego strasznego ma w sobie Londyn, że jest w stanie unicestwiać kilkuletnie, zdawałoby się silne i sprawdzone już związki? No cóż, wszyscy wiedzą, lub prędzej czy później zobaczą, że Londyn jest bardzo specyficznym miejscem, a przez to niezmiernie pociągającym i atrakcyjnym. I to nie tylko dla samotnych.
Mnóstwo tu pięknych kobiet o egzotycznej urodzie, a pełna anonimowość w tak ogromnym mieście jest niemalże gwarantowana. To z kolei pobudza wyobraźnię.
Zarobione pieniądze niejednokrotnie są lepsze – widać to po ilości przesłanych funtów do Polski. Niestety tylko nieliczni mogą pozwolić sobie tu na relaks i beztroskie życie. Presja i stres związany z pracą w Londynie jest przeogromny. Ci, którzy w Polsce uchodzili za rozrzutnych, w tutejszych realiach potęgi funta wręcz chowają pieniądze w przysłowiową skarpetę. Tu dosłownie liczy się ilość zer na koncie, a one same przecież się nie zwiększą.
Taki sam jak inne miejsca
Patrząc jednak trzeźwo i bardziej obiektywnie na całą tę sytuację, Londyn jest takim samym miejscem, jak Paryż, Rzym czy Warszawa. Jest stolicą dobrze prosperującego państwa, metropolią - no może w odniesieniu do naszej Warszawy z tym drugim określeniem powinienem być bardziej powściągliwy, chociaż bracia bliźniacy zapewne by tak o niej powiedzieli.
W swojej esencji jest takim samym miejscem jak każde inne w Anglii, Europie czy na świecie. To my ludzie dopisujemy im znaczenie, doczepiamy do nich etykietki – Londyn jest zły i niszczy związki, a Paryż jest miastem poetów i zakochanych. Jest to bardzo łatwe i jakże niebezpieczne – i to dla nas samych. Czyż w Paryżu kochankowie się nie rozstają? Czy w Rzymie, gdzie można wziąć ślub w samym Watykanie, ludzie się nie rozwodzą?
Dlaczego więc i po co tworzyć takie uogólnienia i stereotypy, skoro nie są one prawdziwe i tylko szkodzą nam samym.
Londyn zapewne zmienia związki, ale nie koniecznie niszczy… Czasem ludzie w obliczu trudnych sytuacji wykazują cechy, których sami w sobie nie znali. A jeśli kogoś ciągnęło rozrywkowe życie, to wcześniej czy później i tak mu ulegnie - w Londynie czy gdzie indziej.
Prawda jest taka, że to my sami musimy stwierdzić i to przed samym sobą, czy nasza rzeczywistość jest prawdziwa, czy jednak żyjemy w wygodnym świecie iluzji, który sami sobie stworzyliśmy. Bo czyż nie jest wygodne zrzucanie winy za nasze życiowe niepowodzenia na miejsce?
Witold Matulewicz
Pedagog, dyrektor Przedszkoli Polskich i Szkół Języka Polskiego „Nasze Dzieci”, ojciec Juliusza i Jaśminy