Od biednego studenta, do finansowej wolności
Powodów do robienia sprawunków jest tyle, ilu ludzi, którzy je robią. W sklepie muzycznym Virgin Mega Store buszuje właśnie Jacek. Chłopak trzyma w reku trzy płyty CD i dwie DVD. – W Polsce chyba nigdy nie zrobiłbym takich zakupów, za to wszystko zapłacę pewnie ponad 60 funtów, ale przecież dobrze zarabiam, więc mogę sobie na to pozwolić – mówi. W kraju Jacek, jak wielu młodych emigrantów, był „biednym studentem”. Teraz jak mówi, „może się trochę porozbijać z kasą”. Do Londynu przyjechał zresztą całkiem niedawno i jak na razie nie może się powstrzymać przed kupnem elektronicznych gadżetów i tego, na co nie było go stać w Polsce. – W kraju bardzo często musiałem sobie odmawiać różnych rzeczy. Prawie wszystkie CD na półce z płytami w akademiku były kopiami. Muszę wreszcie nadrobić zaległości – śmieje się.
Jak twierdzi Agnieszka Major, po poradę do jej gabinetu w Londynie przychodzi obecnie prawie tyle samo mężczyzn, co kobiet. Żalą się na problemy dotyczące kontroli wydatków. W przypadku mężczyzn zakupomania ma wprawdzie nieco inny charakter, bo pieniądze wydawane są głównie na gadżety i sprzęt elektroniczny, a nie na ubrania. Powody nałogu pozostają jednak takie same. Po tygodniu czy miesiącu ciężkiej pracy fizycznej wydaje im się, że nowy ekran do komputera czy nagrywarka DVD wszystko wynagrodzą. Niestety jest to tylko złudne uczucie.
Powodów jest wiele…
Beata również szaleje na Oxford Street. Jak twierdzi, ona też „ma powód” – dostała nową posadę w banku. – W domu mam tylko sportowe ubrania i swetry, a teraz w nowej pracy będę musiała wyglądać elegancko, tak jak koleżanki Angielki – mówi. W zeszłym tygodniu kupiła trzy koszule za 90 funtów, dziś szuka spodni i torebek. Podczas zakupów w Zarze towarzyszą jej właśnie angielskie koleżanki, które wydają się być wzorem dla młodej Polki. – Kiedy skompletuję elegancką odzież, to podobnie jak koleżanki zacznę kupować stroje wyjściowe i biżuterię. W końcu będę zarabiać tyle samo, co one – mówi zadowolona. I nawet rachunek za torebkę i spodnie na 110 funtów nie psuje jej humoru.
Zdaniem socjolog Iwony Skupisz, żyjąc w Londynie, chcąc nie chcąc, przyswajamy sobie angielskie wzorce zachowań. Jednym z nich jest schemat: „pracujesz ciężko w tygodniu, a w czasie weekendu idziesz na zakupy”. Dlatego też, obserwując, jak Anglicy wydają zarobione funty w soboty i niedziele, Polacy również z czasem wyruszają na Oxford Street. Wynika to ze zwykłej i bardzo popularnej potrzeby akceptacji, którą można uzyskać właśnie poprzez „robienie tego, co inni”.
I chyba jest w tym podejściu dużo prawdy, choć nawet takim polskim shopoholiczkom, jak Kasia i Magda daleko do nałogu typowego dla gwiazd filmowych i ludzi z pierwszych stron gazet. Victoria Beckham wydaje podobno na ciuchy 100.000 funtów rocznie. Sarah Jessica Parker ze słynnego „Sex in the City” przyznaje się natomiast do posiadania 100 par butów Manolo Blahnik, które kosztują średnio od 300 do 1000 dolarów za parę. W zeszłym roku skandal wywołały natomiast żony piłkarzy brytyjskiej reprezentacji, które w czasie Mistrzostw Świata w Berlinie w ciągu jednej godziny wydały w niemieckich butikach 57.000 funtów.
Ann Robinson z uSwitch.com tłumaczy problem shopoholizmu i jego skutków w Anglii w następujący sposób: – O ile dawniej otyłość była problemem głównie uosabianym z kobietami, o tyle teraz to długi wywołane shopoholizmem są największym zmartwieniem przedstawicielek płci pięknej. Panie zainspirowane kulturą celebrities coraz większą wagę przywiązują bowiem do tego, by nowa sukienka nosiła rozmiar zero, niż do tego, by jej zakup nie doprowadził do zerowego lub coraz częściej minusowego stanu konta – wyjaśnia.
Ceny już dawno nie mają znaczenia dla polskich shopoholików. Liczy się tylko to, by kupować, kupować, kupować. Strach pomyśleć, co będzie, gdy wkrótce pojawią się jesienne wyprzedaże. Zanim jednak wyruszymy na zakupy, proponujemy mały test zapożyczony z angielskiego programu telewizyjnego „Czy jesteś zakupomaniakiem?”. Jeśli chociaż na trzy pytania odpowiesz „tak”, to zdaniem twórców testu powinnaś/ powinieneś zacząć martwić się o swoje podejście do zakupów.
Dorota Bawołek, Goniec Polski