Magda i Kasia potrafią na cotygodniowych zakupach stracić nawet połowę tygodniówki. W przeciwieństwie do nich Aneta należy do rozsądniejszych shopoholiczek. Celem podróży polskich miłośniczek zakupów jest także Zara, gdzie Magda i Kasia znikają błyskawicznie, by po 15 minutach wyłonić się z przymierzalni z przewieszonymi na rękach ubraniami. Magda wychodzi z Zary z nową kurteczką za 120 funtów. Kasia w ostatniej chwili rezygnuje z zakupu spódniczki za 50 funtów, bo jak mówi, w domu ma trzy o podobnym kroju. Polska shopoholiczka nie daje jednak za wygraną i „nieudane” zakupy w Zarze postanawia wynagrodzić sobie w sklepie z bielizną Ann Summers, gdzie wydaje 80 funtów za dwa komplety bielizny.
W sumie Magda i Kasia w ciągu dwóch godzin trwonią całą wypłatę. Na ich twarzach bynajmniej nie widać zmartwienia. – Oczywiście, że nie żałujemy – śmieje się Kasia. – Nie jesteśmy z tych, co ciułają grosz do grosza. Życie jest po to, żeby z niego korzystać – tłumaczy Magda.
Zastaw się, a pokaż się
W kolejce do kasy w sklepie Next słychać język polski. To pani Kasia z córką. Ich koszyk wypełniony jest po brzegi ubraniami. – Takie zakupy robimy bardzo często –mówi pani Kasia. Tym razem wydała 110 funtów, poprzednim 50 funtów. Pani Kasia na co dzień pracuje jako sprzedawczyni w sklepie spożywczym i choć w tygodniu to ona nabija na kasę rachunki innych, dziś sama wręcza „koleżance po fachu” ciężko zarobione banknoty. – Trudno się powstrzymać, zwłaszcza gdy córka jest ze mną – tłumaczy.
Zakupami dla rodziny tłumaczy się również rodzeństwo Bartek i Ania. Każde z nich trzyma już po trzy reklamówki z logami różnych domów towarowych. – Wydaliśmy już ze 150 funtów – mówi Bartek. – Ale tylko dlatego, że brat przyjeżdża w odwiedziny z rodziną, więc musieliśmy kupić ubranka dla dzieci – podkreśla. Za zakupy płaci dziś jednak tylko siostra, bo Bartek chwilowo nie pracuje, a rodzinę trzeba przecież ugościć, pokazać efekty pracy w Anglii – mówi z dumą, spoglądając na pełne reklamówki.
Psycholog Agnieszka Major tłumaczy, że chęć pokazania rodzinie nowego dobytku jest często głównym motorem polskich zakupoholików. – Polskie domy w Wielkiej Brytanii bardzo często wyposażone są w „niesamowity” sprzęt elektroniczny. To też próba rekompensaty, poprawy samopoczucia i zatuszowania problemów Polaków, z którymi mogą się spotykać w pracy czy w życiu prywatnym – wyjaśnia.
Zakupomania bardzo często tłumaczona jest też chęcią wyładowania stresu. Jak pokazały badania angielskiego instytutu The Retail Trust, prawie 15 proc. ankietowanych stwierdziło, że zakupy są dla nich doskonałym sposobem na rozładowanie napięcia. Niektórzy o zakupomanię i o to, co się z nią wiąże – czyli utratę kontroli nad wydatkami – obwiniają wynalezienie karty kredytowej. Płacąc „plastikiem”wielu ludzi zapomina, iż wydaje właśnie prawdziwe i ciężko zarobione pieniądze.