MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/10/2007 13:17:59

Emigracja nie jedno ma imię

Na pobyt w Londynie można patrzeć z wielu stron. Przypominam sobie wszystkie myśli i nadzieje związane z wyjazdem zarobkowym. Miałem świadomość tego, że nie jest łatwo i nikt na mnie nie czeka z wyciągniętymi rękami, żeby zaproponować pracę. Ale mimo to zapaliła się gdzieś iskierka nadziei.

Ale również spotkałem tych, którzy doskonale się bawią tutaj, lub uciekają przed swoim życiem. Ludzi w wielu wypadkach zawieszonych w próżni, którzy obiecują sobie z miesiąca na miesiąc, że jeszcze trochę zarobią i wracają do Polski. I ten czas się przeciąga a tym, co najbardziej niszczy człowieka tutaj to jest tymczasowość i zawieszenie.

Zawieszenie w próżni

 Pewien człowiek, z którym pracuję- Włodek, przyznał kiedyś, że tym co naprawdę niszczy to jest tymczasowość, która zamienia się w takie zawieszenie w próżni. Każdy tak sobie powtarzał na początku, że zostanie tutaj tylko pół roku, do świąt, "a potem się zobaczy".
A czas uciekał, mieszkanie gdzieś kątem, w maleńkim pokoiku, żeby nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy, godzenie się na różnych współmieszkańców, ciągłe powtarzanie sobie, że "jeszcze mogę trochę wytrzymać", wychodzenie codzienne do pracy, która często nie jest związana z możliwościami i potencjałem- to wszystko wypala od wewnątrz.

Doprowadza do apatii, do rosnącego wewnątrz napięcia, które kumuluje się w ciągu tygodnia, a podczas weekendów zamienia się w osamotnienie i żal.

Osamotnienie jest najbardziej dotkliwym uczuciem, jakie towarzyszy Polakom na Wyspach. Zobaczyłem Londyn z takiej perspektywy człowieka pracującego- "robotnika", jadąc do pracy przyglądałem się ludziom ściśniętym w autobusie. Zastanawiałem się - czym jest to miasto? Zlepkiem ludzi ze wszystkich stron świata, którzy gonią tutaj za pieniądzem?
Mieszkają często w klitkach, pozamykani w maleńkich mieszkaniach, w których w ciągu tygodnia tylko nocują. Odżywają dopiero w weekendy rzucając się w wir konsumpcji?

Patrzenie na siebie w kategoriach ekonomicznych, od strony zarobionego pieniądza sprawia, że zawsze będą równi i równiejsi, wygrani-odnoszący sukces i przegrani, bogaci i ubodzy. Na ile uczę się patrzeć i widzieć siebie samego w takim wymiarze, a zapominam o tym, że o mojej wielkości świadczy mój duch, moje myśli, pragnienia, cel w życiu, moja droga, którą chciałbym podążać i uczucia bliskości i tęsknoty za domem, rodziną, moje aspiracje. Czy będąc tutaj nie staję się przedmiotem, robotem wykonującym swoją pracę, ciągle odsuwającym na dalszy plan siebie samego?

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska