
Paweł Wojtunik: Z jednej strony to są stereotypy o Polakach, które tutaj panują i będą panowały. Kolejna rzecz to tendencja w mediach, że pisze się o rzeczach nośnych, czyli złych. Nikt nie pisze, że dzisiaj 555 tysięcy wróciło do domu z pracy ciężko pracując i poszło spać, bo nie mieli już siły nic robić, tylko napisze się o pięciu, którzy się pobili o paczkę papierosów.
Metropolitan Police ma listę mniejszości, które stanowią zagrożenie i powiem szczerze, że my nie jesteśmy źle oceniani. To, że jest tyle tych drobnych problemów to wynika też z tego, że Litwinów jest 55 000 a nas jest milion.
Ivona Gagliardi: 1, 5 miliona. To jest proporcjonalne do liczby Polaków i nie są to poważne przestępstwa.
Paweł Wojtunik: Odwracając problem należy zauważyć, że przyjeżdżają Anglicy do Krakowa, z Pragi ich już prawie wyproszono, i nikt nie pisze o tym, że zostawiają miliony funtów rocznie w Krakowie, nikt nie pisze o tym, że tworzone są restauracje, czy jest rekrutowana nowa obsługa pod tym kątem. Stereotyp jest taki, że przyjeżdżają i rozrabiają.
IK: Czy będziecie zajmować się sprawami ekstradycji i jak oceniacie współpracę ekstradycyjną miedzy Polską a Wielką Brytanią?
Paweł Wojtunik: Nie należy do naszych obowiązków zajmowanie się każdą sprawą, gdzie jest ekstradycja, bo takich spraw jest 150 tylko do maja, od początku roku.
Byliśmy włączeni w kilka spraw ekstradycyjnych, ale tych bardziej skomplikowanych i generalnie staramy się poprawić technikę dokonywania ekstradycji.
Ekstradycje się diametralnie różnią tu i u nas. Problem z naszymi polskimi ekstradycjami jest taki, że Wielka Brytania wysyłając list gończy, czyli natychmiastowy zakaz aresztowania tzw. enkę czy enę, jest w stanie segregować ważność spraw. W związku z tym poszukują zabójców, członków mafii, gwałcicieli. Natomiast charakter prawa w Polsce powoduje to, że tak samo polska prokuratura i polska policja poszukuje złodzieja roweru jak i zabójcę. Bo dwa dni w więzieniu są tak samo ważne, z godnie z litera prawa, dla wymiaru sprawiedliwości jak 25 lat więzienia.
Mieliśmy ostatnio ekstradycję obywatela skazanego za niespłacone alimenty, który miał spędzić w zakładzie karnym 21 dni. Został zatrzymany w Wielkiej Brytanii, w Polsce musiałby czekać na miejsce w wiezieniu rok, albo pół roku. Musieliśmy wysłać po niego tutaj czterech oficerów samolotem, był przetrzymywany przez kilka dni. Koszt całej operacji był nieporównywalnie większy niż szkodliwość jego czynu, ale my nie możemy dyskutować z wyrokami sądu i z nakazami poszukiwawczymi. I to jest nasz największy problem i bolączka, bo w ten sposób ta liczba drobnych przestępców blokuje brytyjski wydział ekstradycyjny w Scotland Yardzie i są sfrustrowani, że maja tyle spraw, a wiedzą że połowa to są banały.
IK: Jak Panowie oceniacie komunikacje miedzy polską a brytyjską policją?
Konrad Byczek: No to, że tu jesteśmy to już pokazuje, że jest coraz lepiej.
Paweł Wojtunik: Powiem tak, nieformalna komunikacja na poziomie operacyjnym jest rewelacyjna. Jeżeli chodzi o komendy wojewódzkie, Komendę Główną i Centralne Biuro Śledcze.
IK: A jak wygląda wymiana danych formalnych?
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.