Emigranci do domu!

„Zapytaj przechodnia o drogę w Ipswich. Może i będzie ją znał, ale z pewnością nie będzie umiał poprawnie wymówić jej nazwy. Dlaczego? Bo wschodnia Anglia stopniowo przeradza się we wschodnią Europę. Z naciskiem na Polskę. Za sprawą polskich imigrantów niektóre miasta coraz bardziej przypominają przedmieścia Warszawy.”

W angielskich mediach i na forach internetowych kipi od wpisów sfrustrowanych, zmęczonych sąsiedztwem Polaków Brytyjczyków. Nasi rodacy zamykając się w enklawach, zaszczepiają w „swoich” dzielnicach zachowania osiedlowych blokersów.

Mieszkają w podłych warunkach, a wielu z nich koczuje w pustostanach, z których trudno ich wyrzucić. Angielska policja po raz pierwszy zetknęła się z tak wysokim odsetkiem pijanych kierowców. I coraz częściej woli nie zaglądać do dzielnic izolowanych od gospodarzy. To wszystko powoduje rosnącą niechęć do Polaków.

Cambridgeshire Chief Julie Spence uważa, że opinia o naszych rodakach jest niesłuszna: „Większość z nich to młodzi, chętni do pracy ludzie. Rzadko korzystają ze służby zdrowia, z ulg, dodatków socjalnych, nie nadwyrężając tym samym usług sektora publicznego. Źródłem zatargów z prawem jest przeważnie nieznajomość przepisów. Parkują nie tam gdzie trzeba? Hałasują? Podobnie przecież zachowują się Anglicy masowo osiedlający się na Costa del Sol w Hiszpanii.”

Jednak powodem niechęci jest nie tylko niewłaściwe zachowanie. Emigranci, nadal napływający na Wyspy, zaczęli być poważnym zagrożeniem na rynku pracy. Pogłębia się szara strefa i czarny rynek.

Tego nikt nie przewidział

Lawina emigracji ruszyła w 2004 roku. Swoimi rozmiarami i rozpędem zaskoczyła chyba wszystkich. Anglicy szacowali, że ze wschodniej części Starego Kontynentu ze chlebem przyjedzie około 13 tysięcy ludzi. Przyjechało....720 tysięcy, a i ta liczba ciągle wzrasta.

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: