Obce i odmienne
Moim zdaniem tragedia Zachodu nie na tym polega, że muzułmanie przeistaczają się w chodzące, jeżdżące czy latające bomby, przelewając krew własną i krew ,,niewiernych’’ jak świat długi, szeroki i okrągły. Problem w tym, że w obliczu tych faktów Zachód (wyjąwszy może USA) zachowuje się niczym dziecko nieumiejące dostrzec konsekwencji odłożonych w czasie. Dlatego płaci daninę krwi. Zagrożenie jest w pełni realne: muzułmanie, gdziekolwiek się pojawili, zawsze stanowili mniejszość i dopiero w miarę wzrostu liczebności żądali ograniczenia praw gospodarzy
- w imię przesłania proroka Mahometa.
Tymczasem Zachód, zamiast postrzegać islam takim, jakim jest w istocie, upiera się, by widzieć go w określony sposób, to znaczy w szatach uszytych z idei tolerancji oraz politycznej poprawności. Cóż za bzdura! Metoda, zakładająca wyciszanie różnic i podkreślanie zalet wielokulturowości nie zdała egzaminu. A mimo to wielu mieszkańców Zachodu wciąż daje się nabierać na politykę łagodzenia islamu. To wstęp do samobójstwa.
Otóż, trzeba uczyć tolerancji rozumianej jako zasada otwartości na to, co obce i odmienne - piękno tkwi bowiem w różnorodności. Lecz obcemu i odmiennemu należy również zaszczepić tolerancję, zwłaszcza wtedy, gdy obce i odmienne zapraszamy do naszego domu. Jeśli natomiast szczepionka się nie przyjmie, trzeba wygnać obce i odmienne precz. Przemocą a nie ,,Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela’’. Bo demokracja i tolerancja nie mogą oznaczać naiwności a każde bezpieczeństwo rodzi się z siły. Jesteśmy silni, więc jesteśmy bezpieczni. Właśnie tak - i nie ma o czym dyskutować.
Bo tolerancja nie może oznaczać tolerowania nietolerancji a w dzisiejszych czasach Koran nie może pełnić roli klucza służącego opisowi rzeczywistości i nie może stać się receptą na przyszłość według świata islamu. Intelektualnie może to być niezwykle trudne do udźwignięcia, lecz jeśli muzułmanie chcą współistnieć w Europie i z Europą, jeśli mają ambicje stać się częścią tego kontynentu, muszą przyswoić sobie europejskie wartości. W przeciwnym razie Europejczycy, chcąc nie chcąc, przyswoją wartości islamskie, zaś Europa spłynie krwią, by przeistoczyć się w Eurabię.
...Po prasowej krytyce postępowania islamskich radykałów, przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego oświadczyli, że: ,,Oskarżanie wyznawców islamu o skłonność do przemocy i terroryzmu będzie karane z najwyższym okrucieństwem’’.
W powyższym kontekście zasadne wydaje się pytanie: co jeszcze musi się wydarzyć, żeby Zachód przejrzał na oczy?
Krzysztof Ligęza
GP, nr 11, wrzesień 2007