Jestem „wybrańcem”
Zwykle zaczyna się od gier okazjonalnych, małe wygrane zaostrzają apetyt na większe, podnosi się adrenalina związana z ryzykiem. Gracz zaczyna żyć wizją, że ma "wielkie szczęście w grze", jest niemal "wybranym". Dąży za wszelką cenę do powtórzenia wygranej, obstawiając coraz większe sumy. Potrzeba "zainwestowania" większych pieniędzy związana jest tak naprawdę z podniesieniem poziomu podniecenia, adrenaliny.
Później zaczynają się pojawiać coraz dotkliwsze straty, a wygrane przeznaczane są na zaciągnięte długi. Zaczyna się spirala zaciągania długów i ich spłacania coraz mniejszymi, niemal epizodycznymi wygranymi.
Hazardzista gra pomimo kosztów, jakie już zaczyna ponosić. Wówczas traci zaufanie rodziny, kłamie i zaczyna ukrywać swoje uzależnienie. Przez cały czas łudzi się, że wygra, żyje tą iluzją, staje się ona częścią jego rzeczywistości, tłumacząc sobie, że to tylko zła passa, że "lada moment karta się odwróci".
Rodzina, spotkania z przyjaciółmi, jakakolwiek inna aktywność przechodzi na dalszy plan. W przypadku ograniczenia dostępu do hazardu pojawia się irytacja, podenerwowanie, niepokój, wybuchy złości, a także kłamstwa, oszustwa i malwersacje.
„Wczoraj powiedział mi, że po pracy znów pójdzie grac. Zamknęłam się w mieszkaniu, gdy wrócił, zaczął domagać się abym go wpuściła. Odmówiłam, a on wtedy próbował wywarzyć drzwi” – opowiada Jola.
Następnie przychodzi faza desperacji - sytuacja komplikuje się, zaczyna przynosić poważne konsekwencje, np. konflikty z prawem, separację w małżeństwie, przemoc, przestępstwa. Hazardzista pod wpływem nacisku i okoliczności zaczyna popadać w panikę, towarzyszy mu silny lęk, wyczerpanie, na przemian poczucie winy, bezradność i oznaki depresji. Bezskutecznym wysiłkiem okazują się próby kontrolowania hazardu i rezygnowania z niego.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.