Mimo nasilających się na całym świecie kontrowersji wokół promowania przez świat mody wychudzonych modelek, organizatorzy London Fashion Week nie zrezygnowali z ich występów. Organizacje agitujące przeciwko kreowaniu ideału kobiety o nierealnych kształtach liczyły, że zbyt chude modelki nie będą miały prawa występowania. W zeszłym roku na podobny krok zdecydowali się organizatorzy Madrid Fashion Week. Zakazali angażowania do pokazów mody osób, których Body Mass Index jest niższy niż 18. Jest on wyliczany na podstawie stosunku wzrostu do masy ciała. Zamiast tego brytyjskie zrzeszenie świata mody zamierza wprowadzić w przyszłości wymóg, aby modelki przedstawiały zaświadczenie od specjalisty, że nie cierpią na zaburzenia psychiczne związane z przyjmowaniem pokarmów. Moda na nadmierne odchudzanie będzie wciąż promowana.
Ryzyko zawodowe
Zakaz występów wychudzonych modelek wprowadzono w Madrycie po tym, jak w ciągu ostatniego tylko roku trzy z nich zmarły z powodu niedożywienia. 22-letnia Luisel Ramos upadła zaraz po zejściu z wybiegu jednego z pokazów w czasie tygodnia mody w Montevideo. Bezpośrednią przyczyną zgonu był atak serca. Policyjne śledztwo wykazało, że na dobrych kilka dni przed imprezą przestała jeść w ogóle, a trzy miesiące wcześniej przeszła na dietę składającą się jedynie z liści pietruszki i dietetycznej Coca Coli. Przy wzroście 175 cm ważyła jedynie 44 kilogramy, co sprawiało, że jej Body Mass Index był na poziomie 14,5 pkt. Według standardów Światowej Organizacji Zdrowia już 15 punktów świadczy o niebezpiecznym dla życia niedożywieniu. Kilka miesięcy później zmarła, również na atak serca wywołany wycieńczeniem organizmu, jej młodsza siostra Eliana Ramos. Kolejną śmiercią z wychudzenia zakończyła się kariera 21-letniej Any Caroliny Reston. Długotrwała dieta składająca się jedynie z jabłek i pomidorów okazała się niewystarczająca dla jej organizmu. Trafiła do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej anoreksję, czyli jadłowstręt, połączony z bulimią. Body Mass Index wynosił u niej 13,4 pkt. Terapia zakończyła się niepowodzeniem. Osłabiony organizm nie podołał drobnej infekcji. - Mimo burzy wokół „size 0” presja projektantów i agencji modelek, żeby dziewczyny były jak najchudsze, wciąż trwa – mówi Magdalena Głowacka, projektantka, która prezentowała swoją kolekcję między innymi podczas zeszłorocznego London Fashion Week. Przed pokazami dostała informację, że agencja przyśle modelki noszące rozmiary od 10 do 12 według angielskiej skali rozmiarowej. - Tymczasem nie było żadnej o rozmiarze powyżej 10, raczej 8 – stwierdza. - Wszystkie kreacje trzeba było pruć i zwężać.
Oficjalnym powodem preferowania przez projektantów mody jak najchudszych modelek ma być fakt, że ubiór lepiej wygląda na sylwetce szczupłej. - Jeżeli tkanina leży swobodnie i ma dużo ruchu, to wygląda elegancko – wykłada projektantka. Jest to również kwestia kreowania swoistego show na wybiegu.
- Takich smukłych i wysokich sylwetek nie spotyka się na co dzień, więc ludzie patrzą na nie z fascynacją – sugeruje.
Na kostkach lodu
Wśród modelek na temat powodów presji jak najniższej wagi krążą jednak i inne plotki. - Pół żartem, pół serio mówi się, że to dlatego, że wszyscy najwięksi projektanci mody to homoseksualni mężczyźni. Z kobiet chcą po prostu zrobić chłopców, pozbawiając je wszelkich kobiecych krągłości – przytacza Joanna Berendt, która również brała udział w pokazach London Fashion Week.
Wymarzony zawód nastolatek obarczony jest ogromnym stresem i presją. Do zarobienia są bardzo duże pieniądze. - Za 5-godzinną sesję zdjęciową można dostać 500 funtów – informuje Joanna. Ale dziewczyny mają na to niewiele czasu, bo szybko wypadają z obiegu ze względu na wiek. Stąd niezwykle intensywny tryb życia.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.