Inni posłowie PiS przypominają, że to nie pierwszy problem z byłym premierem. Niedawno w jednym z wywiadów żalił się, że będąc premierem, mógł być podsłuchiwany przez służby specjalne. Potem zaprzeczył.
Z kolei politycy PO się cieszą i mówią o kolejnej bombie wyborczej (tak ostatnio określa się spektakularną zmianę barw przed wyborami).
- To poparcie ma wymiar symboliczny, na pewno wzmocni Jarosława Gowina - mówi Bronisław Komorowski z PO. Nieoficjalnie Platforma kusi Marcinkiewicza zaproszeniami w swoje szeregi. Odpowiedź?
- Jestem lojalnym człowiekiem i nie zdradzam - mówił były premier w TVN CNBC. - To dlaczego wspiera pan człowieka, który jest największym przeciwnikiem Zbigniewa Ziobry? - dopytywał dziennikarz. - Na tym polega demokracja - uciął.
Marcinkiewicz szuka sposobu
Dr Marek Mazur z Uniwersytetu Śląskiego nie ma wątpliwości, że decyzja Marcinkiewicza oznacza, że ten polityk w przyszłości chce się znaleźć w PO: - Daje jasny sygnał, że skłania się ku ich poglądom. Robi to sprytnie, bo wspiera kandydata konserwatywnego, który jest pomiędzy PO a PiS. W sytuacji tworzenia rządu przez partię Tuska może się w nim znaleźć - przewiduje politolog. Zgadza się z nim prof. Marcin Król, historyk idei: - Były premier od dawna się skłaniał do PO, szczególnie po tym, jak nieelegancko potraktował go PiS [usunięcie go ze stanowiska premiera]. To duży błąd Jarosława Kaczyńskiego, bo może stracić bardzo popularną i zdolną osobę - mówi.
Łukasz Antkiewicz. Metro.pl