Na "siłę spokoju" postawiło również PSL. Waldemar Pawlak przekonywał w weekend, że nie zamierza brać udziału w politycznych wojnach.
Samoobrona do wyborów pójdzie sama. LPR na wspólny start namawia partię Marka Jurka, Prawicę RP.
Tylko o PO było podczas weekendu cicho. - Jeszcze was zaskoczymy - zapewniają posłowie Platformy. Jak twierdzi poseł Sławomir Nowak, partia w swoich reklamówkach wytknie wszystkie "pseudoosiągnięcia" braci Kaczyńskich i przedstawi się jako jedyna alternatywa. - Szansą dla Platformy jest odebranie umiarkowanych wyborców PiS, którzy chcą IV RP, ale bez twarzy ojca Rydzyka - uważa dr Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego.
Kampania oszczerstw
Na przeprowadzenie kampanii wyborczej politycy będą mieli zaledwie sześć tygodni. Jak twierdzi Adam Jarczyński z Polskiej Akademii Public Relations, to za mało na wykreowanie nowych liderów i programów. - Partie postawią na znane hasła i twarze. Już widać, że język będzie ostry, a z konferencji prasowych będą robić show - przewiduje.
Jacek Żakowski, publicysta "Polityki": - To nie będzie kampania merytoryczna, bo partie, zwłaszcza opozycyjne, nie chcą chwalić się tym, co naprawdę mają do zaproponowania. Niektóre elementy ich programów są za mało populistyczne, by spodobać się wyborcom medialnej kampanii.
Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Rzeczpospolitej": - W tej kampanii użyte będą wszelkie możliwe środki - od wzajemnych inwektyw po wyciąganie konkurentom wstydliwych faktów z życia. Krótko mówiąc, będzie obrzydliwa i brutalna.
Prof. Jadwiga Staniszkis, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego: - Ostra kampania zaangażuje wyborców i sprawi, że frekwencja w głosowaniu będzie większa niż dwa lata temu. Różnica w sondażach między PO a PiS jest niewielka. To zmobilizuje ich zwolenników, bo wiedzą, że liczy się każdy głos.
Politolodzy jednak nie mają wątpliwości: te wybory wiele nie zmienią. - U władzy znów mogą być ludzie Jarosława Kaczyńskiego. Sondaże im rosną, a PO ostatnio marnie się prezentuje. A jeśli wygra PiS, to możliwe, że będzie koalicja z PO, która przegrywając kolejne wybory, może pójść na taki układ. To nie będzie stabilny rząd. Szybko dojdzie między nimi do konfliktów - rysuje scenariusz prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Łukasz Antkiewicz, Metro
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.