"Rząd podjął tylko kilka reform gospodarczych. W okresie jego rządów na porządku dziennym stanęła kwestia politycznej ingerencji w funkcjonowanie organów ścigania, a międzynarodowemu wizerunkowi kraju zaszkodził słyszany często (w oficjalnych wypowiedziach) nacjonalistyczny ton" - pisze dziennik.
Zauważa, że niestały w swoich politycznych preferencjach politycznych elektorat powoduje, iż wynik wyborów jest trudny do przewidzenia. Ze swej strony "FT" spodziewa się, że "najbardziej prawdopodobnym wynikiem będzie polityczna niestabilność", a bez względu na to, która partia wyjdzie z wyborów zwycięsko, napotka trudności w zmontowaniu koalicji.
Agencja Thomson Financial wskazuje, że "dwa lata rządów centroprawicy w Polsce nie zrobiły większego wrażenia na rynkach finansowych", które mają nadzieję, że na czele przyszłego rządu stanie liberalna PO.
BBC z kolei uważa, że PiS wykorzysta w kampanii wyborczej dobre wyniki polskiej gospodarki, która w ciągu ostatnich dwóch latach odnotowuje silny wzrost idący w parze z niską inflacją i malejącym bezrobociem. Opozycja z kolei będzie obarczać PiS odpowiedzialnością za trudności w stosunkach Polski z UE i Niemcami.
Zarówno Thomson, jak i BBC uważają, że szanse PO i PiS są wyrównane, a wynik wyborów z 2005 r. wykazał, jak sprawna jest partyjna machina PiS, gdy partia ta, pozostająca z tyłu za PO, odbiła się w końcówce kampanii wyborczej. (PAP/gazeta.pl)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.