Zabrali nam dobrego człowieka

Brat zabitego sieradzanina zapoznał się już z policyjną wersją zdarzeń. Według policji, Adam wraz z dziewczyną Asią i jej bratem Damianem wracali taksówką od kolegi. Wysiedli nieopodal własnego domu i udali się na pobliską stację benzynową po zakupy. Po drodze spotkali Szkota, który także szedł na stację. Doszło do wymiany zdań. Szkot poszedł po zakupy, Adam został przed wejściem ze znajomymi. Gdy Szkot wyszedł ze stacji, doszło do szarpaniny, ale niegroźnej. Rozdzieleni przez Asię i Damiana, przeprosili się i Szkot poszedł do domu. Mieszkał tuż obok.

Adam nie wszedł nawet na stację. Cała trójka powoli ruszyła w stronę domu. Wówczas na stacji pojawił się Thomas B. z dużym kuchennym nożem. Zaczął krzyczeć w stronę Adama, że go zabije. Był w towarzystwie dwóch kobiet. Jedną była jego dziewczyna, z którą tego dnia obchodzili chrzciny córki. Druga to jej matka. Adam nie zauważył prawdopodobnie, że tamten ma nóż i pobiegł w jego stronę. Dostał wówczas cztery ciosy.

Asia i Damian stali kilka metrów dalej. Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Adam ranny, w szoku, pobiegł na stację. Wszedł tylnymi drzwiami, pracującej tam wówczas kobiecie pokazał, że jest ranny, po czym upadł.

- Z relacji policji nie wynika, aby incydent miał podtekst rasistowski - informuje z Walii Tomasz Michalski. - Szkot był już wcześniej karany za używanie przemocy, nic więcej jednak nie wiem. Wiadomo, że sprawca tragicznego zajścia nie był pijany.

Policja zatrzymała trzy osoby. Kobiety zostały jednak zwolnione z aresztu bez postawienia zarzutów. Thomas B. pozostał za kratami. Przyznał się do popełnienia morderstwa. Grozi mu nawet dożywocie.

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: