Tymczasowa zmiana mundurów

Wreszcie stało się – na brytyjskiej ziemi stanęli polscy mundurowi.

Przyjechali tutaj na pół roku na zaproszenie Metropolitan Police i w tym czasie będą spełniali wszystkie polecenia swoich tymczasowych mocodawców. W Polsce pracowali w Centralnym Biurze Śledczym, tutaj poznają dogłębnie pracę brytyjskiej policji.

Met Police od podszewki
Zaczęło się od Jonathana Tottmana, komendanta policji w Streatham. Był pierwszym człowiekiem w Metropolitan Police, który zwrócił uwagę na zwiększającą się liczbę Polaków na wyspie i konieczność zajęcia się nimi. W tym celu podjął szereg akcji mających na celu nawiązanie kontaktu z szybko powiększającą się polską społecznością. Przyjazd dwóch wysoko postawionych funkcjonariuszy polskiej policji do Metropolitan Police jest właśnie częścią tej akcji.



- W Polsce jestem podinspektorem, tutaj szczerze mówiąc, nie wiem, jaki stopień należałoby mi przypisać – mówi Paweł Wojtunik, który przez półtora roku pełnił funkcję zastępcy dyrektora CBŚ. Wraz z nadkomisarzem Konradem Byczkiem najbliższe miesiące spędzą niezwykle intensywnie, pracując w rozmaitych oddziałach Metropolitan Police i odwiedzając brytyjskich kolegów zajmujących się bardzo różnymi problemami.
- Zdążyliśmy już odwiedzić Northampton i Slough, w planach mamy wizyty we wszystkich miejscach będących większymi skupiskami polskiej ludności w Wielkiej Brytanii – mówi Wojtunik. – Dlatego też czeka nas praca przy bardzo szerokim spektrum problemów. Będziemy pracowali praktycznie na wszystkich szczeblach – od prewencji na ulicach po poszczególne oddziały. Co ważne – wszystko odbywa się w praktyce, a nie za pomocą jakichś prezentacji multimedialnych.

- To bardzo ciekawe, że brytyjska policja nie boi się pytać, nie kryguje się, gdy widzi, że czegoś nie wie – dodaje Byczek.
Polscy policjanci zostali zaproszeni do Wielkiej Brytanii w charakterze ekspertów. Pół roku, które mają tu spędzić, będzie wiązało się nie tylko z intensywnym poznawaniem pracy poszczególnych jednostek, ale także będzie polegało na pomocy w różnych sprawach związanych z Polakami.
- Nie tylko wtedy, gdy Polacy występują w charakterze oskarżonych – podkreśla Wojtunik. – Coraz częściej zdarza się tak, że Polacy są świadkami w wielu sprawach.
Czyżby gdzieś zniknęła nieufność, jaką przez długi czas żywiliśmy do stróżów prawa?

Polska nieufność
Wielu Polakom policja nie kojarzy się zbyt dobrze. Po części jest to wina poprzedniego systemu, kiedy z milicją starano się mieć jak najmniej wspólnego, a jakakolwiek rozmowa z panami w niebieskich mundurach nie była zbyt dobrze widziana. Jednak milicjantów nie ma już prawie od 20 lat, a Polacy wciąż nie mogą nabrać zaufania do ich następców.
- Brytyjskiej policji takie nastawienie bardzo przeszkadza w pracy – przyznaje Ivona Gagliardi, Polka, która w Metropolitan Police pracuje już wiele lat. – Istnieje zagrożenie, że wiele problemów będzie pozostawało wśród Polaków i nie dotrze do naszych ludzi. A to byłaby chyba najgorsza z możliwych rzeczy.
Brytyjska policja stara się więc docierać do Polaków wszelkimi możliwymi kanałami. Jednym z nich mają być właśnie polscy funkcjonariusze, których w Metropolitan Police wciąż jest stosunkowo niewielu. Problemem dla wielu Polaków chętnych do założenia munduru jest wymóg przebywania w Wielkiej Brytanii przez przynajmniej trzy lata. - Rzeczywiście, jest to pewne utrudnienie, ale w ten sposób staramy się sprawdzić wiarygodność osoby, która chce się do nas przyłączyć – mówi Kasia Kaldowski, kolejna Polka zatrudniona w Scotland Yardzie. – Myślimy o zmianie tych wymogów, zastąpieniu ich czymś innym, ale na to przyjdzie jeszcze czas.